W rozmowie w Polskim Radiu Morawiecki powiedział, że zgadza się z przewidywaniami, iż frekwencja w niedzielnych wyborach parlamentarnych będzie prawdopodobnie najwyższa od 30 lat. Jak zaznaczył, już w ubiegłorocznych wyborach samorządowych frekwencja była najwyższa w porównaniu do wszystkich wyborów parlamentarnych wcześniej a to pokazuje - jego zdaniem - temperaturę sporu.
Zaznaczył, że zbliżające się wybory mają znaczenie zasadnicze, bo dotyczą wyboru drogi stojącej przed Polską. Jak mówił, Zjednoczona Prawica stara się w związku z tym "bardzo wyraźnie mobilizować, prosić wszystkich wyborców o głos, namawiać przede wszystkim do tego, żeby porównać, jak żyło się cztery lata temu a jak żyje się dzisiaj".
Podchodzimy do tych wyborów z ogromną pokorą. Uważamy, że dopóki PKW nie ogłosi wyników wyborów, to nic nie jest rozstrzygnięte. Każdy tysiąc głosów, każda setka głosów może naprawdę zadecydować o tym, czy mamy większość czy nie. W związku z tym trzeba się mobilizować
- powiedział szef rządu.
Przekonywał, że Zjednoczona Prawica pokazała przez swoje działania w ostatnich czterech latach, że "kartka wyborcza ma sens, że demokracja w praktyce działa". "To co zapowiadamy, to robimy. Wiarygodność jako podstawa wszystkich naszych programów pokazuje, że (...) mamy do czynienia z zasadniczym wyborem: czy demokracja ma być systemem pełnym, rzeczywistym, realnym, czy do pewnego stopnia fasadowym" - powiedział Morawiecki.
Premier odniósł się także do wyboru Janusza Wojciechowskiego na komisarza rolnictwa w Unii Europejskiej. Morawiecki zaznaczył, że jest to świetna wiadomość dla polskich rolników, którzy będą mieli teraz "silnego orędownika" w walce o wyższe dopłaty. Zdaniem szefa rządu w ciągu kolejnej "siedmiolatki" UE możliwe jest zrównanie poziomu infrastrukturalnego i poziomu dopłat Polski i państw zachodniej Europy.