Heiko Maas, minister spraw zagranicznych Niemiec wskazał, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej znaczenie Polski dla Niemiec jeszcze bardziej się zwiększy. Zdaniem szefa niemieckiego MSZ, Polska powinna się znaleźć w Europie "w pierwszym szeregu".
Heiko Maas mówił o tym wczoraj, podczas XXVIII Kongresu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich w Homburgu (Kraj Saary). Ponownie podkreślił on znaczenie Polski dla koalicyjnego rządu CDU/CSU - SPD.
Zdaniem niemieckiego szefa MSZ Polacy i Niemcy mają obowiązek "burzyć mury, które w niektórych głowach jeszcze istnieją" i powinni wspólnie troszczyć się o to, by w Europie nie powstawały nowe konflikty.
Przypomniał, że zaproponował swojemu polskiemu odpowiednikowi, Jackowi Czaputowiczowi, zacieśnienie partnerstwa, aby "w przyszłości działać wspólnie w Europie".
Nabierze to dodatkowego znaczenie, gdy Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej, gdyż wtedy Polska będzie tym bardziej potrzebna w pierwszym rzędzie
- ocenił.
Heiko Mass przypomniał, że od czasu objęcia stanowiska ministra w marcu 2018 roku odwiedził Polskę sześć razy, a Czaputowicz w tym czasie był pięć razy z wizytą w Niemczech, nie licząc spotkań na arenie międzynarodowej.
Szef MSZ Niemiec zauważył, że między krajami jest różnica zdań w pewnych kwestiach.
Należy o nich mówić, ale te różnice nie mogą nas podzielić w sprawach fundamentalnych. Zbyt dużo nas łączy
- podkreślił.
Niemiecki minister zwrócił uwagę na fakt, że "wiedza o skali cierpień Polaków podczas II wojny światowej jest niewystarczająca", przypominając swoją wizytę w Polsce w 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Jedna z lokalnych niemieckich gazet napisała wówczas błędnie, że chodziło o powstanie w getcie.
Kto nie zna historii, ten nie będzie mógł zrozumieć, dlaczego wielu Polaków ciągle jeszcze reaguje inaczej na takie pojęcia jak wolność, naród czy suwerenność. To wynika z historii, z doświadczeń
- mówił.