24 października 2025 r. Prokuratura Krajowa opublikowała komunikat dotyczący wyroku skazującego trzy osoby. W treści tej informacji stwierdza się, iż w dniu 18 maja 2025 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał trzech obywateli Ukrainy, tj. P.T., S.R. i V.Y. na kary łączne pozbawienia wolności w wymiarze odpowiednio 5 lat i 6 miesięcy, 2 lat i 6 miesięcy i 1 roku i 4 miesięcy za udział w zorganizowanej grupie działającej w Polsce, na Litwie, Łotwie, w Ukrainie i w Rosji, mającej na celu popełnienie przestępstw o charakterze sabotażowym i terrorystycznym, polegających na podpaleniu obiektów wielkopowierzchniowych położonych na terenie państw UE (art. 258 § 2 K.k.).
Sprawcy mogli, zgodnie z tym przepisem otrzymać minimalnie rok odsiadki, ale nie więcej niż 10 lat.
Akt oskarżenia wniesiony przez prokuraturę do Sądu Okręgowego w Warszawie przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji nie zarzucał podejrzanym P.T., S.R. i V.Y popełnienia przestępstwa z art. 130 § 7 K.k.
Potwierdza to Prokuratura Krajowa w odpowiedzi na pytania Niezależna.pl, a także w odpowiedzi na interpelację grupy posłów PiS z 4 grudnia.
Prokuratura obaliła narrację koalicji 13 grudnia
Co przekazała PK? „W toku postępowania przygotowawczego nie ustalono bezpośrednich sprawców podpalenia Centrum Handlowego Marywilska 44 w Warszawie”.
Więcej w tekście:
Do wybuchu pożaru budynku Centrum Handlowego Marywilska 44 w Warszawie doszło 12 maja 2024 r. Liczba kupców poszkodowanych w wyniku pożaru oraz ich pracowników szacowana jest na około 2 tys. osób.
Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich!
– pisał wówczas w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.
Teraz okazuje się, że wcale tak się nie stało. Główni winni podpalenia pozostają bez zarzutów.
"Tusk próbuje czarować rzeczywistość"
Temat ten został poruszony dziś w programie red. Michała Rachonia na antenie Republiki.
"Co najmniej od maja byliśmy utrzymywani w przekonaniu przez premiera, rzecznika ministra koordynatora, ministra koordynatora służb specjalnych, że polskie służby schwytały sprawców pożaru hali na Marywilskiej, którzy działali na rzecz rosyjskiego wywiadu. Z odpowiedzi Prokuratury Krajowej wynika natomiast, że osoby, które zostały zatrzymane, zostały skazane za przestępstwa związane z działalnością sabotażową, ale... samych podpalaczy nie schwytano. Jak Pan to ocenia?" - zapytał dziennikarz swojego politycznego gościa.
To mi trochę przypomina taki żart, że jak podsumować tę sytuację w jednym słowie: dobrze, a w dwóch: nie dobrze. To jest trochę tak, że Donald Tusk na tym poziomie powierzchownym bardzo często próbuje czarować rzeczywistość. Bardzo często próbuje ją przedstawiać w takiej formule strawnej dla opinii publicznej. Ale wystarczy trochę wejść w głąb i okazuje się, że pod tą powierzchnią natychmiast ukazuje się zupełnie inny obraz. Podobnie było teraz z tym hybrydowym atakiem na kolei...
– skomentował Szymon Szynkowski vel Sęk z Prawa i Sprawiedliwości.
Jak przypomniał: "Donald Tusk przyszedł do Sejmu, z bardzo poważną miną, powiedział, że on ma do zakomunikowania bardzo ważną sprawę. I mówi, że państwo polskie - cytując klasyka - zdało egzamin. Powiedział, że państwo polskie wie, kto stoi za tym atakiem. Kilka dni po tym ataku. I był to dłuższy wywód, jak to szybko służby wszystko ustaliły. Finalnie, na koniec powiedział, że sprawcy opuścili terytorium Polski. Czyli państwo polskie wie, kto stoi za tym atakiem, a jednocześnie pozwoliło tym osobom uciec za granicę".
I jak dodał - "trochę tak jest i tutaj. Państwo polskie, zdaniem Donald Tuska, wszystko zbadało i zrobiło, jak trzeba. Problem jednak w tym, że nie ujęło sprawców podpalenia".