Uchwalony przez Sejm Kodeks postępowania administracyjnego stanowi m.in. że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie wszczęcie postępowania w celu jej zakwestionowania, np. w sprawie odebranego przed laty mienia.
Dziś w Senacie spotkały się połączone komisje (Komisja Ustawodawcza oraz Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji), które zajmują się rozpatrywaniem nowelizacji ustawy. Zaskoczeniem było, że oprócz polskich parlamentarzystów, pojawili się w Izbie Wyższej parlamentu reprezentanci państw trzecich. W Sali senackiej zasiedli m.in. przedstawicielka ambasady Izraela chargé d'affaires Tal Ben-Ari Yaalon czy naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
O tym ze swoimi gośćmi w programie „Minęła 20” rozmawiał Michał Rachoń.
- Zdaniem naszym, polskiego rządu, jest to sytuacja niekomfortowa, ale również skandaliczna. Dlatego, że nigdzie na świecie w państwach demokratycznych nie zdarza się aby demokratycznie wybrany rząd musiał we własnym parlamencie tłumaczyć się z ustaw, które opracowuje i chce przyjąć w ramach własnej legislacji, w ramach własnego państwa. To jest sytuacja niespotykana – ocenił pojawienie się i występ w Senacie przedstawicieli strony izraelskiej Adam Andruszkiewicz.
- To co dzisiaj wyprawia opozycja, jest kwintesencją jej zakompleksienia, jej służalczości wobec obcych państw. I to nieważne, że to państwo nazywa się Izrael, czy też jest to inne państwo. Po prostu żadne państwo nie powinno przychodzić do polskiego parlamentu i wymagać od przedstawicieli rządu Rzeczypospolitej Polskiej tego, żebyśmy im tłumaczyli z tego, jakie ustawy chcemy przejmować. Takie rzeczy dzieją się tylko w państwach, które nie do końca są suwerenne, które są w orbicie innych krajów. My takie czasy mamy na szczęście za sobą. Kiedyś być może musieliśmy się tłumaczyć przedstawicielom obcych ambasad, dzisiaj z tym walczymy. Ale widać niestety, za sprawą opozycji, przede wszystkim ludzi Platformy Obywatelskiej, nadal takie praktyki występują. Należy je zdecydowanie potępić. Polska absolutnie nie będzie się tłumaczyć żadnym innym obcym państwom z tego, jakie prawo Polacy chcą we własnym domu stanowić
- mówił minister.
Z kolei poseł na Sejm z ramienia partii Nowa Lewica Marek Dyduch zaznaczył, że podziela zdanie, że „kwestia odszkodowań dla narodu żydowskiego, pokoleniowych, powinna być szerszym tematem, jeżeli chodzi o Unię Europejską”.
- Ponieważ, jeżeli chcemy UE urządzać jako miejsce rozwoju, jako miejsce, które historycznie powinno nas łączyć, to i pewna odpowiedzialność również powinna być rozłożona. To nie jest tylko kwestia sprawy polskiej i sprawy żydowskiej, to nie jest tylko kwestia relacji Polski z Izraelem. Nawet przypomnę, że USA dosyć mocno naciskają żeby te odszkodowania wypłacić. Ale powiedzmy sobie to szczerze – Polska, gdyby nie poniosła strat w czasie wojny, gdyby nie była zniszczona, gdyby była współwinna temu, że ten majątek został zniszczony i nie jest zrekompensowany, to ja rozumiem, że byłaby to sprawa polsko-izraelska. Ale to jest szersza sprawa i powinniśmy przy udziale Unii znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Bo sprawiedliwość faktycznie powinna być. Bo te rodziny żydowskie pokoleniowo już chcą się upomnieć o swoje, ale ta złożoność o którą tu rozmawiamy, powinna być poparta pewnym rozwiązaniem w szerszym wydaniu. Polska nie powinna płacić za odszkodowania jako tylko Polska. Bo kto zapłaci Polsce za te straty, które poniosła w czasie II wojny światowej?
- podkreślił polityk Lewicy.