Zwolnieni przez bielski sąd dwaj mężczyźni, podejrzani o przyczynienie się w grudniu ubiegłego roku do wybuchu gazu w Szczyrku, w wyniku którego zginęło osiem osób, mają wrócić do aresztu – zdecydował dziś Sąd Apelacyjny w Katowicach.
Sąd uwzględnił zażalenia bielskiej prokuratury na decyzję tamtejszego sądu, który w połowie maja nie przedłużył im aresztowania o kolejny okres. Dwaj z trzech aresztowanych zostało wówczas zwolnionych. To operator wiertnicy i jego pomocnik, pracownicy firmy, która wykonywała przewiert i – według ustaleń śledztwa – uszkodziła gazociąg, co doprowadziło do wybuchu, który zniszczył dom jednorodzinny.
"Sąd postanowił zmienić zaskarżone postanowienie – uwzględnić wnioski prokuratorskie i ponownie zastosować wobec obu podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy" - powiedział rzecznik SA sędzia Robert Kirejew. Inaczej niż sąd I instancji, sąd odwoławczy uznał, że istnieją przesłanki do izolacji podejrzanych. Zaliczył do nich uzasadnioną obawę utrudniania przez nich postępowania, związaną z tym, że jeszcze nie wszystkie dowody zostały zgromadzone oraz grożąca im surową karę.
Wyznaczony przez sąd okres trzymiesięcznego aresztowania zacznie upływać od chwili zatrzymania podejrzanych. Sędzia Kirejew zaznaczył, że w tym przypadku – kiedy sąd dopiero w postępowaniu odwoławczym stosuje areszty - obrona może złożyć zażalenie, które rozpozna inny skład SA. Obrona już zapowiedziała złożenie takich zażaleń.