Japonia, którą za niespełna dwa tygodnie powita Papież Franciszek to społeczeństwo ponowoczesne, zwłaszcza Tokio, które mówiąc obrazowo straciło swój kompas, nie wie, czym się kierować w życiu – uważa kard. Jean-Claude Hollerich. Arcybiskup Luksemburga dobrze zna Japonię, bo pracował tam przez 17 lat jako jezuicki misjonarz.
Zastrzega on, że w Japonii wciąż respektuje się wartości tradycyjne, bardziej niż w Europie, ale również i to uległo osłabieniu, jeśli porówna się sytuację sprzed 30 czy nawet 20 lat. Ludzie chcą jednak wiedzieć, jak żyć i jak być szczęśliwym, na czym polega ich odpowiedzialność. Wielu będzie szukało odpowiedzi na te pytania w słowach papieża – mówi kard. Hollerich.
- Większość Japończyków nie należy do żadnej religii albo zapomnieli, do jakiej religii należą. Dotyczy to zwłaszcza Tokio. I kiedy umiera na przykład babcia, to pojawia się problem, bo nie wiadomo według jakiej tradycji religijnej powinna być pochowana
– powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Hollerich.
– A zatem jest to społeczeństwo silnie zsekularyzowane, ale nie ma tam wrogości względem wiary. Ludzie są otwarci na religie. Wszyscy uczestniczą w uroczystościach nowego roku. Przed północą idzie się najpierw do świątyni buddyjskiej, aby usłyszeć, jak bije dzwon, a potem do świątyni szintoistycznej. I wielu młodych stawia pytania o wiarę.
Kard. Hollerich wyjaśnia, że Japończycy nie lubią nowych religii. Naruszają one bowiem harmonię i równowagę, którą w tym kraju ceni się najbardziej. Katolicyzm jednak nie jest już postrzegany jako religia nowa. Jakoś się już zadomowiliśmy w Japonii i jesteśmy szanowani – zapewnia były jezuicki misjonarz.
- Wciąż zdarzają się nawrócenia, zwłaszcza w miastach. Maleje liczba katolików na wsi, a rośnie w wielkich miastach. Ja zawsze pracowałem na uniwersytecie i co roku chrzciłem dwóch albo trzech studentów
– wspomina w wywiadzie dla Radia Watykańskiego kard. Hollerich.