W czwartkowy wieczór pojawiła się nagle informacja o przyjęciu przez papieża Franciszka rezygnacji Giovanniego Angelo Becciu ze stanowiska prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych oraz pozbawił go przywilejów związanych z godnością kardynalską. Zaczęły się spekulacje, że dymisja to efekt powiązań Becciu ze sprawą nadużyć finansowych w watykańskiej dyplomacji. Media piszą dziś, że zdymisjonowany hieraracha "broni się i atakuje", rzucając wyzwanie papieżowi.
W krótkim komunikacie w czwartkowy wieczór Stolica Apostolska poinformował o przyjęciu przez Franciszka rezygnacji kardynała Giovanniego Angelo Becciu z urzędu prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych oraz z praw związanych z godnością kardynała. Nie podano powodów rezygnacji, która zaskoczyła wielu watykanistów.
Pojawiły się spekulacje, że w tle rezygnacji są nadużycia finansowe watykańskiej dyplomacji. W toczącym się śledztwie przewija się nazwisko byłego już prefekta. Chodzi m.in. o zakup kosztownej nieruchomości w centrum Londynu. 200 mln euro, które Watykan zapłacił za kamienicę, pochodziło m.in. ze świętopietrza. Prasa podała ponadto, że pieniądze z tego źródła oraz z kasy Episkopatu Włoch kardynał Becciu przelewał na fundusze spekulacyjne oraz na konta spółdzielni swych braci.
Pochodzącemu z Sardynii dostojnikowi zarzucono sprzeniewierzenie pieniędzy, za jakie uznano przekazanie środków ze świętopietrza na rzecz spółdzielni w jego rodzinnych stronach, powiązanej z odziałem Caritas, a należącej do jego brata Tonino Becciu. Tygodnik "L’Espresso" podał wcześniej, że kardynał otrzymał trzy razy finansowanie na ten cel; po raz ostatni w 2018 roku, gdy ze świętopietrza przeznaczonego na działalność dobroczynną papieża przekazał spółdzielni 100 tysięcy euro.
W piątek Becciu udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi "Domani", w którym odpierał zarzuty o nadużycia.
- Podczas naszego spotkania Ojciec Święty wyjaśnił mi, że pomagałem moim braciom i ich firmom pieniędzmi Sekretariatu Stanu, ale ja to mogę wytłumaczyć. Na pewno nie ma przestępstw
- relacjonował audiencję.
Nie zaprzeczył zarazem, że spółdzielnia powiązana z jego bratem była finansowana z pieniędzy Konferencji Episkopatu Włoch.
- Potwierdzam, ale wszystko jest zgłoszone. Co w tym złego? - dodał kardynał Becciu. Zaznaczył, że pieniądze nie trafiły bezpośrednio na konto spółdzielni brata, ale jednego z oddziałów Caritas. - Pieniądze są nadal w kasie diecezji - zaznaczył.
- Jako zastępca sekretarza stanu miałem do dyspozycji fundusz, z którego nie tłumacząc się nikomu, mogłem pomagać różnym instytucjom i stowarzyszeniom dobroczynnym - oświadczył kardynał Becciu.
- Czemu miałbym nie pomagać Caritas z Sardynii? - zapytał były prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Sobotnia prasa we Włoszech obszernie opisuje sprawę byłego prefekta. Podkreśla, że "hierarcha broni się i atakuje" zarazem.
- To coś surrealistycznego, bo uważałem się za przyjaciela papieża, wiernego wykonawcę jego poleceń. A potem papież powiedział mi, że nie ma już do mnie zaufania, bo napłynął sygnał od sędziów, że dopuściłem się sprzeniewierzenia - mówił, cytowany przez media, Becciu.
Nie wykluczył, że to "wrogowie" w Watykanie doprowadzili do pozbawienia go urzędu.
- Nie mam mentalności spiskowej. Stawiam tylko pytania
- dodał. Zapewnił, że "nie wzbogacił" swojej rodziny. "Mam nadzieję, że papież nie daje sobą manipulować" - stwierdził dostojnik. Ocenił, że Franciszek mógł zostać źle poinformowany.
Relacjonując sprawę kardynała Becciu, którego dymisja jest wydarzeniem sensacyjnym, dziennik "La Repubblica" pisze w tytule o "wyzwaniu rzuconym papieżowi w Watykanie".
"Angelo Becciu rzuca wyzwanie Franciszkowi"
- podkreśla watykanista rzymskiej gazety, podsumowując piątkową konferencję prasową kardynała. I zwraca uwagę na "wysokie napięcie" w Watykanie na tle jego sprawy.
Zdaniem autora komentarza, to co się dzieje, to dowód na "samotność papieża", gdyż znalazł się między sprzeciwiającymi się mu dostojnikami Kurii Rzymskiej i przyjaciółmi, którzy "popadli w niełaskę".
Przypomina też czas konklawe siedem lat temu: "Mandat, jaki kolegium kardynalskie dało Franciszkowi w marcu 2013 roku, był jasny: niech zreformuje Kurię Rzymską, wyeliminuje brud, począwszy od tego w finansach". Tymczasem - jak zastrzega - okazuje się, że "papieże przemijają, a Kuria zostaje".
Według "Corriere della Sera" sprawa włoskiego kardynała dowodzi, że to "koniec rozejmu w Watykanie" i, że wznowione zostały "porachunki" wśród hierarchów, przerwane w czasie lockdownu z powodu pandemii.
Do misji "oczyszczenia finansów Watykanu" odniósł się w krótkim oświadczeniu kard. George Pell, były prefekt Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej.
„Ojciec Święty został wybrany, aby oczyścić finanse Watykanu. Jest to długi proces, i należy Jemu podziękować i pogratulować w związku z najnowszymi doniesieniami. Mam nadzieję, że czyszczenie stajni trwać będzie nadal, zarówno w Watykanie jak i w stanie Wiktoria”
- napisał kardynał.
Catholic News Agency informowała, że kard. Becciu miał mieć w 2016 r. istotny wpływ na zablokowanie planowanego przez kard. Pella zewnętrznego audytu wszystkich departamentów watykańskich. Pell, jako prefekt Sekretariatu ds. Gospodarki miał też domagać się od kard. Becciu wyjaśnień związanych ze sprawą pożyczek nie uwzględnionych w księgach.
Giovanni Angelo Becciu kapelusz kardynalski otrzymał w 2018 r. i w tym samym roku objął prefekturę Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. W przeszłości był nuncjuszem apostolskim m.in. w Angoli i na Kubie. Od 2011 r. w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. W 2017 r. Franciszek mianował go specjalnym delegatem ds. Zakonu Maltańskiego po publicznym sporze papieża z wielkim mistrzem zakonu. Rezygnacja z godności kardynalskich, którą przyjął w czwartek papież Franciszek, oznacza m.in. że Becciu nie będzie mógł brać udziału w konklawe.