Świat stanął bezbronny wobec grozy śmierci - kard. Robert Sarah na łamach francuskiego "Le Figaro" stwierdza, że domy starców stały się areną dramatów, gdzie masowo, w samotności umierali ich podopieczni. "Nowoczesne społeczeństwo nie radzi sobie z tajemnicą śmieci" - stwierdził prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego.
Prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego, kard. Robert Sarah, na łamach francuskiej gazety "Le Figaro" odnosi się do tego, co działo się w ostatnich tygodniach, kiedy to świat stanął bezbronny wobec grozy śmierci, a domy opieki dla osób starszych stały się areną dramatycznych wydarzeń. Zarówno bowiem we Francji, jak i we Włoszech masowo i w osamotnieniu umierali ich podopieczni.
Zamiast przygotować ich na prawdopodobną śmierć, z godnością i w nadziei na życie wieczne, odmówiono im kontaktu z kapłanem i krewnymi, aby za wszelką cenę chronić ich doczesne istnienie.
Zdaniem kard. Saraha pokazało to, że zarówno państwo, które w przeciwieństwie do poprzednich epidemii, w pełni przejęło pieczę o chorych i umierających, jak i nowoczesne społeczeństwo nie radzą sobie z tajemnicą śmierci.
Współczesny człowiek stara się od niej uciec, ignoruje ją, a tymczasem podczas tej epidemii stanęła ona przed nim w pełnej grozie. Kard. Sarah przypomina, że w obliczu śmierci wszystkie ludzkie słowa okazują się bezradne.
Pomóc może jedynie nadzieja na życie wieczne. Któż jednak z ludzi odważy się ją głosić? Tylko słowa objawione nam przez Boga pozwalają wierzyć w życie bez końca i na ich głoszeniu polega dziś główne zadanie Kościoła
- pisze szef watykańskiej dykasterii.
Zauważa zarazem, że Kościół powinien się zmienić, aby mógł pełnić to zadanie. Nie może się bać szokować i iść pod prąd. Musi pamiętać, że jego jedyną racją bytu jest głoszenie zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią.
Kard. Sarah przewiduje, że współczesny człowiek wyjdzie poraniony z tej epidemii. Będzie szukał pomocy u psychologów, aby poradzić sobie ze świadomością, że pozwolił swym najbliższym umierać w osamotnieniu.
Ale jeszcze bardziej będzie potrzebował kapłanów, aby go nauczyli modlitwy i nadziei. Kryzys ten pokazał bowiem, że nasze społeczeństwa, często nie wiedząc o tym, doznają głębokich cierpień natury duchowej. Nie potrafią nadać sensu cierpieniu, swej skończoności i śmierci.
Na problem cierpienia osób starszych w innym aspekcie - dokonywania selekcji w prawie do opieki zdrowotnej, a co za tym idzie, prawie do życia, zwróciła uwagę Wspólnota Sant'Egidio w swoim przedstawionym w środę stanowisku.Wspólnota koncentruje się na problemie, że liczba zgonów domach opieki wymaga "przemyślenia systemu publicznej opieki zdrowotnej i dobrych praktyk, koniecznych, żeby móc dotrzeć do wszystkich i efektywnie ich leczyć, by przezwyciężyć instytucjonalizację". W apelu Wspólnota podkreśla niebezpieczeństwo modelu opartego na selektywnej opiece zdrowotnej, "uznającej życie osób starszych za zbyteczne".
W jasnym i wyraźnym stanowisku Wspólnota Sant'Egidio zaznaczyła, że "poddawanie się takiemu rozwiązaniu jest po ludzku i z punktu widzenia prawa nie do zaakceptowania".