Listę sędzia Zaradkiewicz opublikował na Facebooku, powołując się przy tym na orzeczenie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada. Jako pierwszy poinformował o tym portal wPolityce.pl.
„Z treści pkt. 153 uzasadnienia wyroku TSUE wynika konieczność ustalania wszelkich istotnych okoliczności, które mogą wzbudzić w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niezależności sądu, a zatem wpływać na ocenę niezawisłości i bezstronności. Dlatego w szczególności istotne mogą być także okoliczności powołania po raz pierwszy w PRL sędziów, którzy dziś orzekają w Sądzie Najwyższym. Załączone dane otrzymałem z Ministerstwa Sprawiedliwości. Dodatkowo jeden dziś orzekający sędzia wojskowy został powołany przez Radę Państwa (dane otrzymane z MON)”
- czytamy.
W osobnym wpisie sędzia Zaradkiewicz poinformował, że I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf odmówiła mu udostępnienia listy sędziów SN po raz pierwszy powołanych w PRL oraz skanów powołań. Do wpisu załączył skan datowanego na 23 grudnia pisma z odmową udostępnienia informacji publicznej i jej uzasadnieniem.
Dodał jednak, że nie wszyscy sędziowie na liście byli powołani przez Radę Państwa PRL. Jak zastrzegł, znajdują się na niej nazwiska, co do których miał wątpliwości, kiedy nastąpiło powołanie.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową sędzia Zaradkiewicz zaznaczył, że lista została stworzona przez resort sprawiedliwości, a nazwiska, które są na niej umieszczone, to nazwiska osób, co do których nie wiedział, kiedy zostały powołane. - Zrobiłem listę sędziów aktualnie orzekających, co do których nie miałem żadnej wiedzy, kiedy zostali powołani. Ta lista, którą dostałem, to też odzwierciedla, bo tam jest chyba kilkunastu sędziów, którzy pierwsze powołania mieli później - tłumaczył. Podkreślił też, że są profesorowie, którzy nigdy wcześniej nie byli sędziami. - Więc ich na tej liście w ogóle nie uwzględniałem - dodał.
Jak poinformował w połowie grudnia Sąd Najwyższy, Izba Cywilna SN w składzie jednoosobowym sędziego Kamila Zaradkiewicza, rozpatrując sprawę o zapłatę, zadała siedem pytań prejudycjalnych do TSUE. Pytania dotyczyły m.in. tego, czy sądem niezawisłym i bezstronnym oraz mającym odpowiednie kwalifikacje w rozumieniu prawa UE jest organ, w którym zasiada osoba powołana do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego przez polityczny organ władzy wykonawczej państwa o totalitarnym, niedemokratycznym, komunistycznym systemie władzy - Radę Państwa PRL. Jak dodano, chodzi głównie o brak transparentności kryteriów takiego powołania oraz brak udziału w procedurze nominacyjnej samorządu sędziowskiego.
Izba Cywilna SN wniosła też o zastosowanie przez TSUE w tej sprawie trybu przyspieszonego.
Rada Państwa była w czasach PRL kolegialnym organem naczelnym władzy państwowej. Organ ten pełnił funkcję głowy państwa i był odpowiednikiem prezydenta.