Mirosława Gruszczyńska (z domu Przebindowska), jako 10-letnia dziewczyna mieszkała w latach II wojny światowej przy ul. Sławkowskiej, wraz z matką i siostrą. W ich mieszkaniu ukrywana była kilkunastoletnia Żydówka, Anna Allerhand, która przebywała tam do końca wojny.
"Ta dziewczynka uciekła z getta przed jego likwidacją. Przez trzy tygodnie ukrywała się w budce na narzędzia - na łąkach gdzie obecnie stoją budynki sądu krakowskiego. Do naszego domu przy ul. Sławkowskiej przyprowadziła ją moja ciocia - jak mówiła - tylko na kilkanaście dni. W rezultacie Ania została z nami aż do momentu wkroczenia do Krakowa Rosjan, w styczniu 1945 r. Wszystkie się na to oczywiście godziłyśmy"
- powiedziała PAP Mirosława Gruszczyńska.
Prezydent RP nadał Mirosławie Gruszczyńskiej odznaczenie "w uznaniu jej bohaterskiej postawy i niezwykłej odwagi wykazanej w ratowaniu życia Żydom podczas II wojny światowej, a także za wybitne zasługi w obronie godności, człowieczeństwa i praw ludzkich".
Prezes IPN Jarosław Szarek, przywołując przykład ojca Maksymiliana Kolbe, przypomniał, że złu można powiedzieć: nie!
"Za to powiedzenie, w naszej historii wielokrotnie płacona była wysoka cena. Pani Gruszczyńska należy do tego pokolenia, gdzie ta cena była najwyższa. Jednak nie zabrakło tysięcy, a nawet dziesiątków tysięcy naszych rodaków, którzy powiedzieli: nie!"
- podkreślił Szarek.
Zwracając się do odznaczonej, prezes IPN powiedział: "honorujemy dziś te osoby, które nie zamykały swych drzwi przed potrzebującym. Pani mama podjęła wielkie ryzyko, narażając nie tylko swoje życie, ale życie pani i całej waszej rodziny. Jednak otworzyła drzwi dla kilkuletniej Żydówki, która pozostała z wami do momentu ocalenia, choć los pani rodziny mógł być taki sam, jak los rodziny Ulmów" - powiedział Szarek.
Mirosława Gruszczyńska wspomniała, że szczególnie jeden moment był trudny:
"w listopadzie 1944 roku wpadła do naszego mieszkania, które musieliśmy dzielić z dokwaterowanymi lokatorami, żandarmeria niemiecka, w celu kontroli zaciemnienia. Bardzo baliśmy się, że odkryją pobyt Ani w mieszkaniu, ale szczęśliwie niczego nie zauważyli".
Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem w Jerozolimie, 7 marca 1990 r. nadał Helenie Przebindowskiej i jej córkom - Urszuli i Mirosławie, tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Mirosława Gruszczyńska poinformowała, że z 5-osobowej rodziny uratowanej Anny Allerhand, ocalały cztery osoby, a zginęła tylko ich matka, zamordowana w obozie koncentracyjnym w Bełżcu.
Po wojnie Anna Allerhand wyjechała do Izraela. "Pisała do nas w trakcie pobytu we Włoszech a potem już z Izraela. Po 1968 r. nasza korespondencja się urwała. Natomiast po dojściu do władzy "Solidarności", w 1989 r., Anna Allerhand (która zmieniła imię na Miriam) przyjechała do Krakowa. Wystąpiła do Yad Vashem o przyznanie nam medalu. Zostałam zaproszona do Izraela, gdzie – w imieniu mojej nieżyjącej mamy, siostry i moim własnym - odebrałam medal" - wspominała Mirosława Gruszczyńska.