Jeszcze rok temu, gdy rządził PiS, Gazety Wyborcza opisując defiladę skupiała się głównie na tym, że ulice w stolicy będą zablokowane i warszawiacy będą mieć trudności z dojazdem. W tym roku – zaskakująco –
wszystkie te trudności (przecież de facto takie same) ze szpalt gazetowo-wyborczych zniknęły. Pozostała jedynie na kanałach około „je…pisowych” szydera z prezydenta Andrzeja Dudy. Ta szydera zresztą jest wyjątkowo bolesna, bo dzieje się w dniu, w którym należy na bok odrzucać różne nasze wewnątrznarodowe animozje – łączyć powinna pamięć o bohaterach roku 1920, o wielkim zwycięstwie polskiego oręża nad bolszewicką armią.
Przy tym, co ważne, nie tylko oręża w sensie wyszkolonego wojska, ale także całego społeczeństwa polskiego, które wówczas chwyciło za broń, aby bronić Polski na linii Wisły. Rozumiem jednak pewną konfuzję, jaką muszą odczuwać wyborcy koalicji 13 grudnia właśnie w rocznicę Bitwy Warszawskiej.
Nie dość, że głosowali na pogrobowców systemu, który bolszewię wdrażał siłą przez czterdzieści pięć lat, a potem tę bolszewię chronił. Obecnie zaś wspiera lewicowo-liberalną linię postbolszewicką. Zawiera się w niej wszystko to, co armia Tuchaczewskiego niosła ze sobą „na bagnetach” – nienawiść do tradycji i do Kościoła Katolickiego; destrukcyjną niechęć do klasycznie rozumianej rodziny; brak szacunku wobec wzorców kulturowych (świątyń, obrazów, książek); pogardę wobec „pańskiej”, „szlacheckiej” Polski z jej dworami, „prowincją” i wsią; pragnienie zniszczenia językowych korzeni, na których wspiera się kultura, a w zamian narzucanie nowomowy czy wyrugowywanie dawnych kanonów językowych, które formowały tradycyjny świat; wulgaryzację przestrzeni medialnej, publicznej, edukacyjnej.
Gdy spojrzeć więc na to wszystko co szło wraz z bolszewikami jako zagrożenie dla łacińskiej Europy w roku 1920, tym mocniej zrozumieć można dlaczego wiktoria sprzed 104 lat żadnym cudem nad Wisłą w oczach demiurgów Salonu nie jest i nigdy nie będzie. I tym bardziej zrozumieć można ich dyskomfort, jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że święto Wojska Polska obchodzone jest w Święto Wniebowzięcia Maryi, Matki Jezusa. Potrzebny byłby nowy „Cud nad Wisłą”, by ten proces cywilizacyjnego gnicia pod neobolszewickim butem odwrócić.