Przez wiele lat kibice gdańskiej Lechii 13 grudnia w kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego organizowali manifestacje pod hasłem „Norymberga dla komuny”. Żądali ukarania winnych zbrodni popełnionych na polskim narodzie. Żyli jeszcze wówczas Jaruzelski i Kiszczak. Przed domem pierwszego z panów w nocy z 12 na 13 grudnia odbywały się pikiety, w których przypominano postaci ofiar stanu wojennego. Pomimo upływu czasu ani architekci junty Jaruzelskiego, ani bezpośredni sprawcy politycznych mordów w znakomitej większości nie zostali ukarani. Obecnie rządząca koalicja, która przejęła władzę paradoksalnie też 13 grudnia, przywróciła byłym esbekom uprawnienia emerytalne i wypłaca im ogromne odszkodowania za czas, w którym przywilejów pozbawił ich rząd PiS. Są, jak widać, wierni pookrągłostołowej tradycji, postkomunie „krzywda” dziać się nie może. Nie mogą też odpowiadać za swoje zbrodnie czy wierną służbę w aparacie przemocy. W takim żyjemy państwie w 2025 r.
Środowiska patriotyczne każdego roku w ten tragiczny dzień upominają się o ofiary stanu wojennego. Podczas ostatniego meczu Lechii z Górnikiem pojawiła się mocna oprawa wymierzona w architektów stanu wojennego i Michnika, który nazywał ich „ludźmi honoru”.
W Gdańsku 13 grudnia spotykamy się od kilku lat przy pomniku Tolka Browarczyka, który jako pierwszy został zamordowany w czasie ulicznych manifestacji, które w pierwszych dniach wojny z narodem tłumnie odbywały się na ulicach Gdańska. Jest też jedną z najmłodszych ofiar stanu wojennego w Polsce. 16 grudnia uczestniczył w walkach ulicznych w Gdańsku. 17 grudnia został śmiertelnie postrzelony w głowę przez funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej. Jest dla nas symboliczną zupełnie postacią, bo w jego historii odnajdujemy wiele ważnych przestrzeni, które w latach 80. XX w. znaczyły naszą drogę do wolności. Tolek uczestniczył w spotkaniach duszpasterstwa akademickiego, był młodym robotnikiem związanym z NSZZ „Solidarność”, był też kibicem gdańskiej Lechii. To właśnie fani biało-zielonych po ponad dwóch dekadach od jego śmierci przywrócili pamięć o zamordowanym koledze. W 2016 r. staraniem kilku środowisk w miejscu, gdzie Browarczyk został zastrzelony, powstał jego pomnik. W mieście Solidarności trzeba było aż pięciu lat, żeby ta inicjatywa została zmaterializowana. W mieście rządzonym przez popleczników dzisiejszego rządu był z tym duży problem.
W takiej żyjemy rzeczywistości 44 lata od wprowadzenia stanu wojennego. Ważne są nie ofiary, ale dostatnie życie ich katów. Może kiedyś doczekamy się sprawiedliwości. Pomimo wszelkich trudności trzeba się jej domagać! Norymberga dla komuny!
Szef @BBN_PL, prof. Sławomir @Cenckiewicz o planie budowy bezpieczeństwa kraju. Trzeba zacząć rozmawiać o poborze.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) December 11, 2025
Więcej ℹ️ od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWjbz8
#GazetaPolskaCodziennie dostępna w punktach sprzedaży lub online📲https://t.co/5oUNtNgoqJ pic.twitter.com/E6O8wYdbV8