Informację nt. zakończenia postępowania jako pierwszy podał we wtorek portal Onet.pl. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak potwierdził, że 29 maja prowadzący sprawę po raz drugi wydali decyzję o umorzeniu śledztwa.
- Prokurator w oparciu o zeznania świadków, a zwłaszcza opinię biegłych Zakładu Medycyny Sadowej, który stwierdził, że policji nie można przypisać przyczynienia się do śmierci Igora Stachowiaka, a także narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Uznał, że te działania podejmowane na płycie Starego Rynku jak i w komisariacie, w zakresie, w jakim nie było to osądzone, nie noszą znamion przestępstwa i były podejmowane zgodnie z zasadami sztuki
- powiedział Wawrzyniak.
Śledczy mieli sprawdzić, czy interweniujący policjanci, którzy w maju 2016 r. zatrzymali na wrocławskim Rynku Igora Stachowiaka przyczynili się do jego śmierci. - Biegli wskazywali, że Igor Stachowiak zmarł z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej w epizodzie arytmii spowodowanym zażyciem środków psychoaktywnych - wyjaśnił prokurator.
Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 r. po tym, został zatrzymany w centrum Wrocławia i przewieziony do komisariatu policji. Po jego śmierci w mieście dochodziło przez kilka dni do zamieszek. W maju 2017 r. po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.
W czerwcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia uznał, że czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. - są winni przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem.
Najwyższą karę - 2,5 roku więzienia - sąd orzekł wobec Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka tzw. tasera (paralizatora elektrycznego). Pozostali oskarżeni zostali skazani na 2 lata więzienia. Mieli, jak mówił sąd, „asystować przy użyciu urządzenia taser”.
Od wyroku I instancji odwołała się rodzina Stachowiaka, która była oskarżycielem posiłkowym w procesie i chciała zmiany kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Apelację złożyli też obrońcy byłych policjantów, domagając się ich uniewinnienia. W lutym wrocławski sąd prawomocnie utrzymał kary bezwzględnego więzienia dla wszystkich czterech oskarżonych.
Sędziowie rozpatrujący apelację uznali, podobnie jak sąd I instancji, wszystkich czterech oskarżonych winnymi przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem. Zmieniono jednak orzeczenie sądu rejonowego, który ocenił, że użycie tasera wobec pokrzywdzonego mogło się przyczynić do jego śmierci. Sąd oddalił również apelację oskarżycieli posiłkowych o zmianie kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci.
W orzeczeniu wyroku apelacyjnego sąd podkreślił, że Igor Stachowiak zmarł na skutek zażycia substancji psychoaktywnej, która wywołała u niego stan tzw. excited delirium, co doprowadziło do niewydolności oddechowo-krążeniowej. Według sądu użycie tasera nie było przyczyną śmierci mężczyzny.
Śledztwo dotyczące przekroczenia uprawień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka wszczęła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Starego Miasta. Decyzją Prokuratury Krajowej postępowanie zostało jednak przekazane Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu.
Poznańscy śledczy umorzyli postępowanie w 2018 r., jednak po zażaleniu rodziny zmarłego sąd 24 października 2018 r. nakazał prokuraturze ponowne rozpatrzenie sprawy. 29 maja prokuratura ponownie umorzyła śledztwo. - Postanowienie jest nieprawomocne, więc musimy się liczyć z zażaleniem na tę decyzję - przyznał prok. Wawrzyniak.