Nagrody, luksusowe wyjazdy. Parafianowicz zeznaje przed komisją ds. VAT. Niewygodne pytania!
Były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz zeznaje przed komisją ds. VAT. Członkowie komisji nie mają łatwego zadania, bowiem Parafianowicz mocno przedłuża to przesłuchanie. Jeden z wątków, o jaki pytał Marcin Horała, dotyczył nagród dla dyrektorów Urzędów Izb Skarbowych za czasów PO-PSL, a także wspólnych wyjazdów wiceministra z urzędnikami.
Przewodniczący komisji, poseł Marcin Horała (PiS) pytał Parafianowicza, czy ten "podejmował działania w celu polepszenia sytuacji kadrowo-płacowej" w Urzędach Kontroli Skarbowej w czasie, gdy kierował departamentem kontroli skarbowej w resorcie finansów.
Były wiceminister odparł, że w tej sprawie składał wnioski oraz podejmował dyskusje z ówczesnym dyrektorem generalnym Ministerstwa Finansów.
"Nie widać było szczególnego entuzjazmu; zrozumienie problemu tak, entuzjazm trochę mniejszy z uwagi na ograniczony budżet ministerstwa"
- dodał, pytany o efekty tych starań.
Jak częstą praktyką były nagrody dla dyrektorów Urzędów Izb Skarbowych? To pytanie zadał Parafianowiczowi poseł Marcin Horała, którego świadek chciał wyłączyć z przesłuchania.
"Nagrody dyrektorskie były w systemie kwartalnym, tak to pamiętam"
- odpowiedział Parafianowicz.
Horała doprecyzował, że chodzi mu o skalę zjawiska i żeby świadek dodał, czy co kwartał każdy dyrektor otrzymywał nagrodę. Parafianowicz przedłużał jednak przesłuchanie.
"Nie rozumiem pytania. Kwartalnie, czyli co trzy miesiące"
- powiedział.
Po czym przyszła refleksja i dodał:
"Tak w różnej wysokości, raz trochę więcej, raz trochę mniej"
Poseł Marcin Horała przypominał także Parafianowiczowi o wyjazdach, jakie ten miał odbywać w trakcie sprawowanej przez siebie funkcji. Wymieniał nazwy luksusowych hoteli, m.in. w górach. Parafianowicz nie powiedział jednak nic konkretnego i nie zdradził, jakie ustalenia zapadały podczas wspólnych wyjazdów z urzędnikami.
Były wiceminister finansów zeznaje przed komisją ds. VAT w burzliwy sposób. Wielokrotnie podważał on pytania, zadawane przez członków komisji, przywoływał regulamin przesłuchania i "łapał za słówka" przesłuchujących.
Źródło: PAP, niezalezna.pl
