W czwartek wieczorem prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka stwierdził, że Białoruś "jest zmuszona" zamknąć granice z Polską i z Litwą. "Jesteśmy zmuszeni zabrać wojska z ulicy, pół armii postawić pod broń i zamknąć granicę państwową na zachodzie. Przede wszystkim – z Litwą i Polską" – mówił Łukaszenka.
MSZ poinformowało, że obecnie granica polsko-białoruska nie jest zamknięta.
Zgodnie z informacją uzyskaną ze Straży Granicznej w chwili obecnej granica polsko-białoruska działa normalnie, bez zmian
- poinformował resort spraw zagranicznych.
Od 9 sierpnia na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów, które według oficjalnych wyników wygrał Aleksandr Łukaszenka z wynikiem 80,1 proc. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska miała, według Centralnej Komisji Wyborczej, zdobyć zaledwie 10,1 proc. głosów. Obywatele sprzeciwiający się reżimowi Łukaszenki są represjonowani.
W środę Łukaszenka stwierdził, że w ostatnich latach za działaniami przeciwko Białorusi stały USA oraz ich "satelici" w Europie, a ich celem była "kolorowa rewolucja". Do krajów tych zaliczył Polskę, Czechy, Litwę i Ukrainę - w planie destabilizacji Białorusi Polska miała odgrywać rolę "inkubatora mediów", a następnie – platformy dla alternatywnych władz na wygnaniu.