- Mówią, że do trzech lat maksymalnie mamy się spodziewać wojny. To jak mamy szykować się do wojny, to po co mamy zmieniać piece? Po co nam samochody elektryczne? Po co ocieplać domy? Oni powinni powiedzieć: „Ludzie, hodujcie te świnie i krowy, szykujcie się do tej wojny, a nie piece zmieniajcie”. To jest tak śmieszne, że aż tragiczne - powiedziała w programie Adriana Klarenbacha "Po 9" w TV Republika Julita Olszewska, rolnik z Podlasia.
W całej Polsce odbywa się dziś kolejny protest rolników. Sprzeciwiają się oni "Zielonemu Ładowi", importowi produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, ograniczaniu hodowli zwierząt w Polsce i "dramatycznej sytuacji" w rolnictwie. Chcą wypłaty rekompensat i wsparcia rolników.
O proteście rolników dyskutowano w programie Adriana Klarenbacha "Po 9" na antenie TV Republika. Julita Olszewska, rolnik z Podlasia, pytana co się stanie, gdy polskie rolnictwo padnie, odparła: "Myślę, że to będzie bardzo szybko wszystko się działo. Zwracam uwagę, że nikt nie próbuje nawet pochylić się nad tym, co my mówimy".
"Wszyscy chodzą dookoła, pojechali do Unii. Nikt nic nie zmienia, bo to zostało przyklepane. Rolnictwo pada, pada transport. Z rolnictwem są kolejne gałęzie gospodarki związane. Mieszkańcy miast dostaną z Zielonego Ładu następnego kopa. Tak jakby nasza Polska miała przestać istnieć taka, jaką znamy. Nikt nie chce się przyznać, co to ma być. Mamy być parkiem narodowym dla zachodnich oligarchów, którzy będą do nas przyjeżdżać, łowić ryby, oglądać dzikie gęsi, żubry. Zalanie 400 tysięcy hektarów w Polsce, powrót do jakichś ekosystemów, które były kiedyś, to ku czemu to ma iść? My będziemy pracować w jakichś fabrykach, żywność będzie jechać z Ukrainy czy Argentyny. Żeby tylko ktoś miał odwagę stanąć i powiedzieć nam z tego rządu, jak ten minister Kołodziejczak czy Siekierski: „Sorry, ale to już za późno”. [...] Oni rządzą, śmieją się nam w twarz: „My i tak zrobimy, co chcemy, a wy możecie sobie biegać”. Takie odnoszę wrażenie"
Dodała także, że należy zwrócić uwagę na narrację dotyczącą możliwości zaatakowania przez Rosję NATO w okresie 3 najbliższych lat.
"Do trzech lat maksymalnie mamy się spodziewać wojny. To jak mamy szykować się do wojny, to po co mamy zmieniać piece? Po co nam samochody elektryczne? Po co ocieplać domy? Oni powinni powiedzieć: „Ludzie, hodujcie te świnie i krowy, szykujcie się do tej wojny, a nie piece zmieniajcie”. To jest tak śmieszne, że aż tragiczne"
Jan Pospieszalski, dziennikarz, wskazał, że "żywność jest elementem broni - często słyszymy, mówiąc, o wojnie na Ukrainie i wojnie w ogóle, na pewno wszyscy przyznamy rację, że dla Putina zarówno surowce energetyczne, jak i zboże czy produkty rolne są elementem oddziaływania wojennego na gospodarki świata, co widać zresztą do dzisiaj".
"Przed chwilą było głosowane w PE embargo na produkty rolne z Rosji. Mamy wojnę, zagrożenie militarne i wiemy, że wojnę prowadzi się na podstawie surowców energetycznych i produktów rolnych, to my dziś jesteśmy zmuszeni do ograniczenia własnej produkcji rolnej i zamykania kopalni w Turowie, co orzekł polski Sąd Administracyjny"
Z kolei Agaton Koziński ocenił, że obecnie "utknęliśmy w totalnym szpagacie - z jednej strony sytuacja jest bardzo poważna, bo wojna na Ukrainie, po drugie, ukraińska armia nie ma w tej wojnie sukcesów, których się spodziewaliśmy".
"Z drugiej strony mamy UE, która ewidentnie z jednej strony sięga po retorykę wojenną, mówi, że zmienić musi wszystko, bo wszystko się zmieniło. W obszarze energetyki dzieje się bardzo dużo – kraje unijne odcinają się konsekwentnie od gazu, ropy i węgla rosyjskiego. W obszarze rolnictwa jest inaczej – jest ten Zielony Ład, który wprowadza ileś tam technicznych zmian, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że za tymi technicznymi zmianami, umiejętnie opakowanymi w estetykę ratowania planety, lepszego świata, kryje się plan radykalnej przebudowy społecznej. Ta przebudowa prowadziłaby do tego, że takie grupy jak rolnicy w Europie zostaliby bardzo mocno osłabieni, o ile w ogóle nie byliby zlikwidowani"