Wnuczka zamordowanego w 1991 roku małżeństwa z Gdyni zawstydziła część środowiska prawniczego, podważającego status innych sędziów. "To nie ma znaczenia, czy sędzia jest sędzią z nadania PiS, czy nie. To jest wszystko bez znaczenia" - mówiła w trakcie procesu dotyczącego zabójstwa jej dziadków.
18 stycznia 1991 roku w spokojnej dzielnicy Gdyni-Orłowie rozegrała się makabryczna scena. Wczesnym rankiem, około godziny 7:50, policjanci zostali wezwani do domu przy ulicy Światowida, gdzie odkryto ciała brutalnie zamordowanego małżeństwa, Doroty i Rudolfa S. Pierwsza na miejscu była pracownica warsztatu krawieckiego, który od lat znajdował się w piwnicy budynku i należał do rodziny ofiar.
Śledczy ustalili, że Rudolf S. zginął w wyniku ośmiu ciosów zadanych ostrym narzędziem przypominającym śrubokręt krzyżakowy. Jego żona, Dorota, została najpierw pobita, a następnie zastrzelona z pistoletu do wstrzeliwania kołków, gdy leżała już na podłodze.
Sprawcy, działając w nocy z 17 na 18 stycznia, dostali się do domu po wybiciu szyby w oknie. Po dokonaniu zbrodni przeszukali dokładnie wszystkie pomieszczenia, zabierając dużą sumę pieniędzy w różnych walutach. Zbrodnia nosiła znamiona przemyślanego działania, a jej brutalność wskazywała na wyjątkową bezwzględność sprawców.
Wątek tej zbrodni pojawił się przy okazji procesu dotyczącego zabójstwa Jaroszewiczów.
Prokuratura oskarżyła Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Według prokuratury trzej mężczyźni dokonali napadu na posesję w Aninie, podczas którego mieli wspólnie zamordować Piotra Jaroszewicza, zaś Robert S. miał zabić Alicję Solską-Jaroszewicz.
I to właśnie Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie. Dla S. prokuratura zażądała dożywocia.
Dziś jako ostatnia swoja mowę końcową wygłosiła wnuczka zamordowanego małżeństwa S. z Gdyni.
To nie ma znaczenia, czy sędzia jest sędzią z nadania PiS, czy nie. To jest wszystko bez znaczenia. Ja próbuję po prostu powiedzieć, że sędzia jest sędzią, sąd jest sądem i morderstwo jest przestępstwem, a morderca - zbrodniarzem, który nie ma prawa bezkarnie poruszać się na wolności
– podkreśliła. I to chyba najlepsze podsumowanie zamieszania, jakie wywołuje część środowiska prawniczego, kwestionując status innych sędziów.
Niewykluczone, że 13 listopada zakończą się mowy końcowe. Gdyby jednak miały się przedłużyć, sąd wyznaczył wstępnie dwa terminy zapasowe na 18 i 20 listopada.