Piotr Wielgucki, bloger znany jako „Matka Kurka”, w dość mocny sposób wyraża swoje poglądy w internecie. Nie szczędzi ostrych słów, jednak ma w tym wielu zwolenników. Tak samo było i tym razem, kiedy wdał się w dyskusję z Wojciechem Sadurskim. Nieoczekiwanie jednak do dyskusji włączył się profesor Matczak, znany ekspert prawniczy. W odpowiedzi na jeden z wpisów Wielguckiego wypalił...
Kiedyś mówiłeś, że twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda? Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy jak będziesz piszczał, jak wróci do domu.
- napisał Matczak na Twitterze, bulwersujący przy tym użytkowników Twittera.
A ten wpis zapamiętajcie. Mnie zamurowało. Brak jakichkolwiek hamulców. Profesor prawa, radca prawny, ekspert fundacji Batorego ... pic.twitter.com/dotcdzM8zF
— Maciej Wąsik (@WasikMaciej) 27 września 2018
Do sprawy odniósł się już wczoraj Uniwersytet Warszawski:
Cała dyskusja na Twitterze, której dotyczy sprawa, z pewnością nie spełnia standardów kulturalnej wymiany zdań i nie promuje właściwych form debaty publicznej. Oczekiwalibyśmy, że przedstawiciele środowiska akademickiego, wyrażający publicznie swoje opinie, będą pamiętać o podstawowych zasadach dyskursu, takich jak szacunek wobec innych jego uczestników, nawet jeśli nie zgadzamy się z ich poglądami – napisała uczelnia.
Matczak próbował tłumaczyć się w programie Michała Rachonia, a dziś zdecydował się po raz kolejny napisać do córki znanego blogera:
Nie znamy się, ale ze względu na jedną z moich publicznych wypowiedzi być może dotrą do Pani niepokojące wiadomości. Wiadomości te, które wynikają z błędnej interpretacji moich słów, mogą wskazywać, że chciałem Pani zaszkodzić w planowanych studiach prawniczych. Postanowiłem napisać ten publiczny list, żeby wyraźnie potwierdzić, że nigdy nie miałem i nigdy nie będę miał wobec żadnego młodego człowieka intencji zaszkodzenia mu. Nie było to w żadnym wypadku ani treścią, ani intencją moich słów.
W dalszej części listu zachęca córkę blogera do studiowania prawa i życzy jej powodzenia. Co znamienne, w liście nie pada słowo "przepraszam".