- Ci, którzy oskarżają załogę TU-154M powinni przeprosić, ale także stanąć przed prokuraturą i przed sądem, za systematyczne wprowadzanie w błąd opinii publicznej - polskiej i światowej - mówił w radiowej Jedynce Antoni Macierewicz, szef podkomisji badającej ponownie przyczyny katastrofy smoleńskiej.
W rozmowie z Katarzyną Gójską, Antoni Macierewicz zapewnił, że została już zakończona faza badań związana z badaniem przyczyn katastrofy i możliwe, że jeszcze w kwietniu podkomisja przejdzie do formowania dokumentu.
Raz jeszcze szef podkomisji smoleńskiej podkreślił, że przyczyną tragedii 10 kwietnia 2010 r. były dwie eksplozje - w lewym skrzydle samolotu oraz w centropłacie. Potwierdził także, że nie było żadnego uderzenia maszyny w tzw. brzozę Bodina.
- Nie ma wątpliwości, że doszło do eksplozji, także dlatego, że zostały przez 4 różne laboratoria (...) zidentyfikowane materiały wybuchowe, właśnie na tych fragmentach, które Komisja zidentyfikowała jako miejsce eksplozji
- dodał.
Macierewicz wyraźnie wskazał, że 10 kwietnia 2010 r. polscy piloci nie popełnili żadnego błędu.
- Oni nigdy nie lądowali w tym czasie na lotnisku smoleńskim. Co więcej - mniej więcej od godziny 8 czasu polskiego - mówili jasno (..) że nie mają zamiaru lądować, że zrobią tylko kontrolne podejście do wysokości 100 m - i odejdą na drugi krąg na lotnisko zapasowe w Mińsku - mówił.
Szef podkomisji podkreślił, że sugestie wywieranie presji na pilotów przez członków załogi rządowego tupolewa, to "kłamstwo i podłość".
- Ci, którzy oskarżają załogę TU-154M powinni przeprosić, ale także stanąć przed prokuraturą i przed sądem, za systematyczne wprowadzanie w błąd opinii publicznej - polskiej i światowej
- podkreślił.