- Mimo świadomości grożącego niebezpieczeństwa i docierających do niego informacji o dokonywanej masowo przez hitlerowskie Niemcy eksterminacji duchowieństwa polskiego na terenie Wielkopolski, pozostał w Miłosławiu - mówi o ks. Łagodzie ks. prałat Krzysztof Redlak, proboszcz parafii w Miłosławiu, który od lat zabiega o przywrócenie pamięci o bohaterskim księdzu Polakom. Do aresztowania na plebanii przy ul. Kościelnej 8 doszło 7 października 1941 r. Ks. Łagoda znalazł się tym samym wśród 350 kapłanów, których aresztowano wtedy na mocy rozporządzenia wydanego przez namiestnika Rzeszy w Kraju Warty, niemieckiego zbrodniarza wojennego Arthura Greisera. - Informacja o aresztowaniu ks. proboszcza była bardzo szybko przekazywana przez mieszkańców Miłosławia, tym bardziej, że wydarzenie to widziało wiele osób – relacjonuje ks. Redlak. Wśród tych dzieci był Zdziś z II klasy, który narysował wspomniany dziecięcy rysunek „Niemcy wywożą księdza proboszcza do Dachau”.
Pamięć o bohaterskim księdzu wraca dziś za sprawą tych, którzy walczą o przywrócenie mu właściwego miejsca w historii. W czwartek 30 października 2025 w kościele św. Jakuba Większego Apostoła w Miłosławiu, gdzie ksiądz Leon był ostatnim przedwojennym proboszczem, odbyła się uroczystość odsłonięcia upamiętniającej go tablicy. Inicjatywie tej patronowała Akcja Katolicka i Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniej jego imieniem nazwany został skwer przed Kościołem. Radni Miłosławia zagłosowali za nadaniem mu tego imienia jednogłośnie.
„Tu, gdzie wieżyczka w niebo mknie”
Ks. Leon Łagoda urodził się 11 kwietnia 1894 r. na poznańskich Jeżycach. Sakrament Chrztu otrzymał w parafii pw. św. Wojciecha w Poznaniu. Jego rodzicami byli Jan Łagoda i Małgorzata z domu Jeżewska. Byli dość zamożną rodziną. Młody Leon studiował przez cztery lata w seminariach duchownych w Poznaniu i Gnieźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 26 sierpnia 1916 roku w Gnieźnie. Miał zaledwie 22 lata.
Jak relacjonuje ks. Redlak, po święceniach kapłańskich ks. Łagoda został skierowany na studia specjalistyczne do Munster w Niemczech, na Westfalski Uniwersytet Wilhelma, na terenie Nadrenii Północnej. W 1918 r. powrócił do Wielkopolski i został skierowany do posługi duszpasterskiej jako wikariusz w parafii pw. św. Mikołaja w miejscowości Grabów nad Prosną. W tym samym roku został dyrektorem Państwowego Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie.
W miesięczniku „Pod znakiem Maryi” wydawanym przez Związek Sodalicyj Mariańskich z 1 maja 1921 znajdujemy wzruszający tekst młodego księdza o Korduli Wöhler, niemieckiej poetce, autorce hymnów maryjnych, który pokazuje żarliwość jego wiary. Kordula była córką luterańskiego pastora, która po tym, jak przeszła na katolicyzm, została wyrzucona z domu rodzinnego i wydziedziczona. Ks. Leon Łagoda pisze: „Ustawiczne nagabywania i niesłuszne napaści, ciągłe obrażania najświętszych jej uczuć, wszystkie wreszcie dręczące myśli odbijały i podkopywały je zwolna. Nadto roiło się w domu rodzicielskim, jak zawsze, od gości, a Kordula musiała wszystkim okazywać pogodne oblicze i przysłuchiwać się najrozmaitszym, zmyślonym historyjkom, zmierzającym do zohydzenia katolicyzmu…”.
Wyrzucona z Niemiec za katolicyzm
Wydziedziczona Kordula musi wyjechać z Niemiec i trafia do Fryburga, gdzie „z mieszkania jej na górze Freundsberg wychodziło okienko prosto w stronę Tabernakulum sąsiedniego, licznie przez pielgrzymów odwiedzanego kościółka. Miała więc widok, wobec którego nawet cudownie piękna okolica, ścieląca się u jej stóp, w cieniu pozostać musiała”. Jak opisywał ks. Leon, bardzo milutko maluje Kordula swój kościółek:
Gdzie ma ojczyzna? Pyta świat.
Tu, gdzie wieżyczka w niebo mknie
Gdzie na ołtarzu po wiek lat
Lampka blask blady wokół śle.
Daleko moi i mój kraj,
Który kazano rzucić mi,
A więc ojczyznę nową daj Tu,
gdzie Twe światło wiecznie lśni!.
O jej twórczości napisze: „Pieśni te, to raczej modlitwy niż utwory literackie, to wielki radosny okrzyk duszy, opływa w nieopisane szczęście, aniżeli dzieło tworzone mozolnie według wymagań sztuki poetyckiej. Podczas gdy dni upływały na pracy, to godziny poranne i wieczorne należały całkowicie do Zbawiciela w Tabernakulum. Z miłością, uwielbieniem i dziękczynieniem w sercu klęczy Kordula przed Tym, któremu ofiarowała się całkowicie z ciałem, duszą i życiem”. I cytuje kolejne słowa jej wiersza:
Posłuchajmy jej własnych myśli i słów:
Ach kocham Cię, kocham nad wszelkie kochanie.
I któż Cię ma kochać, jeśli, nie ja, Panie?
Wszak Tyś mnie wybrał i wwiódł do Winnicy
I włożył na skronie znak Oblubienicy.
„Pijaństwo, rozpusta i karciarstwo”
W 1925 r. ks. Leon został mianowany prokuratorem fiskalnym przy Arcybiskupim Sądzie Duchownym w Gnieźnie, a w 1927 r. prokuratorem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Wygłaszał tam dla kleryków wykłady z teologii moralnej i prawa kanonicznego oraz uczył łaciny i greki. Mając zaledwie 34 lata został mianowany kanonikiem Kapituły na Zamku św. Jerzego w Gnieźnie. - Wiemy, że ks. Łagoda znał także bardzo dobrze język niemiecki i język francuski – mówi ks. Redlak.
W 1929 r. został powołany przez Prymasa Polski Augusta Hlonda na urząd Rektora Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Podczas pobytu we Francji, Papież Pius XI mianował go Tajnym Szambelanem Jego Świątobliwości. Jakie były powody wyjazdu do Francji? Jeden z nielicznych ówczesnych polskich duszpasterzy emigracyjnych, ksiądz Wincenty Helenowski, alarmował, pisząc o polskich robotnikach we Francji „bez książek, bez nabożeństwa, narażonych na pijaństwo, rozpustę, karciarstwo, bandytyzm i złą propagandę”.
Zabawa bez bijatyki jest niemożliwa!
Ks. Łagoda jako rektor Polskiej Misji Katolickiej, gdy już tam trafił, relacjonował, że jak podawała policja w Augenteuil, na 10 przestępstw 9 było popełnianych przez Polaków, zaś ksiądz Teodor Makiela dodawał żartbliwie: „Restauratorzy francuscy polskich towarzystw przyjmować nie chcą, bo czysto polska (sic!) zabawa bez bijatyki jest niemożliwa”. „Nieprzypadkowo ksiądz Teodor Makiela na zebraniu polskich księży w Paryżu 26 czerwca 1927 roku apelował, by praca duszpasterza polskiego nie ograniczała się tylko do sprawowania sakramentów, nie zamykała się w murach kościołów” – czytamy.
W Narodowym Archiwum Cyfrowym odnajdujemy zdjęcie z 1929 r. z „Nabożeństwa dla inteligencji polskiej w kościele Polskim w Paryżu”. Na widoczni są ambasador RP Alfred Chłapowski radca ambasady Feliks Frankowski, ksiądz rektor Leon Łagoda oraz sekretarz ambasady Lasocki.
Z robotnikami przeciw bolszewizmowi
Ks. Sławomir Zych w czasopiśmie „Studia Polonijne” (T. 41. Lublin 2020) opublikował artykuł „Listy pasterskie, okólniki i inne pisma Rektora Polskiej Misji Katolickiej, ks. Leona Łagody, w zbiorach archiwum PMK w Paryżu”. Wyjaśnia on, że rola ks. Łagody była dużo większa, niż wynikałoby to z kościelnego prawa: „W świetle ustawodawstwa kościelnego rektor misji katolickiej był oficjalnie jedynie delegatem prymasa Polski i wikariuszem współpracownikiem proboszcza paryskiej parafii św. Magdaleny. W praktyce jednak jego działalność porównać można do działalności biskupa diecezjalnego, przy czym jego „diecezją” był teren całej Francji.
W liście z 1931 r. odnajdujemy wrażliwość księdza na kwestie społeczne. Ks. Zych pisze: „Ksiądz Łagoda wspomina w nim wielkość myśli papieża Leona dotyczącej kwestii robotniczej i podającej środki na jej rozwiązanie”. Okólniki wydawane przez księdza rektora dotyczyły także przeciwstawienia się rosyjskiemu bolszewizmowi. Jak opisuje ks. Zych, „Pierwszy z nich wydany został w Paryżu w marcu 1930 r. i nawiązywał do papieskiego orędzia z dnia 2 lutego 1930 r., dotyczącego prześladowania chrześcijan w Rosji bolszewickiej. We wzmiankowanym okólniku rektor PMK we Francji polecał, aby księża wygłosili do wiernych kazania na temat sytuacji chrześcijan w Rosji i skutków, jakie niesie ideologia bolszewicka”. Był w tym także element wewnątrzkościelnej dyplomacji, gdyż „Przedstawiciele organizacji katolickich mieli natomiast przesłać do Nuncjusza Apostolskiego w Warszawie dziękczynne adresy dla papieża za jego wystąpienie oraz prośbę do rządu polskiego o podjęcie na arenie międzynarodowej stosownych starań na rzecz poprawy sytuacji w Rosji”.
A w październiku 1932 r. ks. Łagoda rozesłał do kapłanów PMK pismo okólne dotyczące poświęcenia pomnika Najświętszego Serca Jezusowego w Poznaniu. Polecał w nim wygłoszenie w niedzielę 23 października stosownego kazania o Sercu Jezusowym. Do okólnika dołączone było pismo Komitetu Budowy Pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa w Poznaniu. Dodajmy, że w III RP pomnik nie został odbudowany, a komitet na jego rzecz, na czele z prof. Stanisławem Mikołajczakiem z AKO, jest zwalczany przez prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka. Mimo tej walki z kościołem, poznańskie seminarium jest tym, w którym w ostatnich dwóch latach mamy najwięcej powołań kapłańskich w Polsce.
Odrodzenie moralne narodu
W „Kurierze Poznańskim” z 7 kwietnia 1932 odnajdujemy z kolei artykuł o 31 Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Dublinie. Czytamy w nim, że referaty w czasie kongresu wygłoszą ks. prałat Leon Łagoda, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu na temat „Eucharystia jako czynnik odrodzenia moralnego narodu” i Oskar Halecki, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, na tematy „Tradycje Eucharystyczne Irlandii i Polski”. Wyjaśnijmy, że Halecki to jeden z najwybitniejszych polskich historyków w naszych dziejach, wróg komunizmu, a dziś IPN przyznaje nagrodę jego imienia.
Po spełnieniu misji w Paryżu ks. Leon powrócił do Polski i w 1934 r. został proboszczem parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Miłosławiu, a w 1938 r. dziekanem dekanatu miłosławskiego. - W czasie pobytu w Miłosławiu zakupił działkę na tzw. Wiktoryjce w Gnieźnie, dzisiejsza ulica Witkowska, z myślą utworzenia tam zarówno szkoły średniej o profilu ogólnokształcącym, jak i bursy szkolnej dla młodzieży męskiej odkrywającej w sobie głos powołania do stanu duchownego, lecz mającej trudności edukacyjne, wynikające z braku środków na naukę – relacjonuje ks. Krzysztof Redlak.
Królik doświadczalny
Po ataku Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 polscy księża stali się największymi wrogami Berlina. Po aresztowaniu w Miłosławiu ksiądz Łagoda został osadzony w obozie koncentracyjnym w Forcie VII w Poznaniu, gdzie był więziony przez 21 dni. Stamtąd, 28 października 1941 r został przewieziony do obozu koncentracyjnego Dachau i 29 października 1941 r. zarejestrowany pod numerem 28075. - Na podstawie zachowanych materiałów wiadomo, iż ks. Łagoda został skierowany do ciężkich robót na plantacji. Dość szybko władze obozowe podjęły decyzję o skierowaniu ks. Łagody do obozowej stacji biochemicznej, jako „królika doświadczalnego” – wspomina ks. Krzysztof Redlak.
W końcowej fazie przeprowadzanych na nim eksperymentów zmuszano go do jedzenie od 200 do 300 tabletek aspiryny dziennie, dla sprawdzenia wytrzymałości ludzkiego organizmu przy zażywaniu nadmiernych dawek leku. W efekcie tych działań na ciele księdza zaczęły pojawiać się ropne wysięki.
Zmarł 31 października 1942 roku, a jego ciało zostało spalone w obozowym krematorium. Miał zaledwie 48 lat. W ostatnim liście napisał: „Chciałbym żyć, pracować dla Polski, ujrzeć ojca staruszka, ale jeżeli Bóg żąda ode mnie ofiary mego życia, wtedy niech się dzieje wola Boża. Proszę pozdrowić Polskę”.
Przekaz Niemców dla Polaków aktualny do dziś: „Bez Boga, bez religii, bez kapłana”
- Warto przypomnieć, iż grób śp. rodziców ks. Leona Łagody znajduje się na cmentarzu parafialnym w Miłosławiu (w I sektorze, po prawej stronie od wejścia głównego z ulicy Pałczyńskiej, w szóstym rzędzie). Matka księdza Łagody zmarła 29 sierpnia 1941 r. w wieku 83 lat, a więc na miesiąc przed aresztowaniem miłosławskiego Proboszcza, a ojciec zmarł 25 lutego 1944 r. w wieku 92 lat, czyli 14 miesięcy po męczeńskiej śmierci syna w Dachau – mówi ks. Krzysztof Redlak.
Sebastian Mazurkiewicz, historyk i pasjonat historii regionu, były dyrektor Muzeum Dzieci Wrzesińskich, tak opowiada tło aresztowania księdza Łagody: „Niemiecki okupant na obszarze Kraju Warty wszelkimi środkami podjął walkę z Kościołem katolickim. Pamiętano przecież jeszcze, jak ważną rolę spełniał on w utrzymaniu polskości na terenie zaboru pruskiego. Zarządzający Krajem Warty Arthur Greiser planował ostatecznie zlikwidować Kościół w myśl głoszonego hasła: >>Ohne Gott, ohne Religion, ohne Priester und Sakramente<< (Bez Boga, bez religii, bez kapłana i sakramentu)” („Powiat Wrzesiński”, 17 listopada 2017).
Jak realizowano ten program w Miłosławiu i reszcie powiatu wrzesińskiego? „Usuwano i niszczono różne obiekty sakralne, jak figury i krzyże. Zamazywano i zamalowywano polskie napisy w kościołach i na cmentarnych nagrobkach. Taki nakaz w grudniu 1939 r. otrzymał wrzesiński proboszcz ks. Kazimierz Kinastowski. W kościele zamalowano teksty z Pisma Św. znajdujące się na ścianach nawy głównej i prezbiterium. Zakazano śpiewu pieśni Boże coś Polskę. Nakazano zbiórkę książeczek do nabożeństwa zawierających tę pieśń. Jesienią 1941 r. z terenu ówczesnego powiatu wrzesińskiego zebrano 1 245 książeczek i śpiewników. 6 grudnia 1941 r. spalono je w kotłowni wrzesińskiego ratusza” – pisze Sebastian Mazurkiewicz. Barbarzyństwo i złodziejstwo „kulturalnych” Niemców dorównywało tu sowieckiemu: „Pozamykane kościoły zostały ograbiane z dzwonów, organów muzycznych, paramentów liturgicznych, dzieł sztuki… Z wrzesińskiej fary skradziono 434 przedmioty, w dużej części o charakterze zabytkowym”.
Tego typu represje nie dotyczyły rzecz jasna duchownych niemieckich: „Gdy w kościele katolickim odprawiono nabożeństwo dla Niemców, to na drzwiach do świątyni nakazano umieszczać tabliczkę: >>Für Polen kein Zutritt<< (Polakom wstęp wzbroniony).
Sebastian Mazurkiewicz zwraca uwagę na fakt rzadko dziś przywoływany, że w żadnej części Polski nie doszło do tak brutalnych represji wobec księży, jak w Wielkopolsce: „Kościół katolicki w Kraju Warty (diecezje poznańska, gnieźnieńska, włocławska) odniósł największe straty w porównaniu z innymi polskimi diecezjami. W archidiecezji gnieźnieńskiej zginęło 49% duchowieństwa. Zniszczono i ograbiono liczne świątynie. Mimo tak ciężkiego zwalczania Kościoła, życie religijne w Wielkopolsce nie umarło”. Kardynał Stefan Wyszyński mówił o tym tuż po wojnie: „Kościół został umęczony w Poznańskim, na Pomorzu, na Śląsku… Myśmy przeżyli okrutne cierpienia, lecz jednak przetrzymali”.
Ksiądz Łagoda i przyjaciele
Przypadek księdza Leona nie był odosobniony. W Paryżu po wojnie rachunek strat po stronie Kościoła był smutny. Ks. Franciszek Cegiełka SAC obok księdza Leona wymienił wielu jego współpracowników Polskiej Misji Katolickiej – ofiary Niemców, tak opisując powojenną jej sytuację: „Nie wrócił na swa placówkę jeden z najstarszych zasłużonych duszpasterzy, ks. kanonik Wojciech Rogaczewski, długoletni dziekan we Wschodniej Francji. Zginał w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Pierwszy z uwiezionych we Francji, młody kapłan ks. Marian Krupiński, duszpasterz w Wittenheim (Wsch. Fr.) zmarł w obozie w Dachau już˙ w grudniu 1941 r. Zasłużony, długoletni duszpasterz, ks. Teodor Makiela z Hayange (Wsch. Francja) oraz młody ks. Hipolit Grządka z Algrange umarli na tyfus w okrutnych warunkach obozu Bergen-Belsen według świadectwa ks. Franciszka Bobrowskiego, również wywiezionego do obozu… W Polsce zostali aresztowani jeszcze inni byli duszpasterze polscy we Francji, jak ks. prałat Antoni Servignat, który został wywieziony do komory gazowej dnia 4 maja 1942 z Dachau, w nieznane podówczas centrum gazowania starszych więźniów, razem z ks. Franciszkiem Drelowcem. Do czasowo pracujących wśród Polaków we Francji zaliczali się˛ także ks. Mirosław Krzyżan i ks. dr. Antoni Tworek, którzy również − w maju 1940 r. zmarli jeden w Gusen, a drugi w Dachau 1942 r. W maju 1940 r. zginął we Francji z rąk żołdaków niemieckich, podczas inwazji do północnej Francji, ks. Jan Chodura CM, duszpasterz w Oignies. Napadnięty na swej placówce, został przez najeźdźców zastrzelony. Obok niego zginął także ks. Czesław Fiodorowicz, były więzień na Sołówkach, i ks. Czesław Krzyszkowski, duszpasterz polski w Lyonie. W obozie koncentracyjnym ukamienowany został ks. Edmund Kałas, duszpasterz polski w Rosieres” (Studia Polonijne, T. 11 Lublin 1987)”.
Historia polskich księży pokazuje jasno, kogo Niemcy bali się najbardziej, okupując Polskę. Wiedząc, że sieć polskich parafii zawsze będzie siecią polskiego oporu.