Dlaczego środowisko Adama Michnika nie może się zgodzić na prawdę o Marcu ’68? Dlatego że z zasady zależy mu na każdym możliwym zdeprecjonowaniu polskiej walki antykomunistycznej – pisze w „Gazecie Polskiej” Dawid Wildstein.
W tym momencie Michnikowi opłaca się to, by jeszcze intensywniej opluwać Polskę i nielubiany przez siebie rząd za granicą. Ponadto Michnik i spółka są bezpośrednio odpowiedzialni za ochronę i utwierdzanie wpływów środowiska, które wydało z siebie marcowych antysemitów.
Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację. Świętujemy kolejną rocznicę powstania Solidarności. Znaczna część polskich mediów robi okładki z Jaruzelskim bądź Kiszczakiem podpisane Sierpień ’80,
a potem rozpoczyna debatę: czy Polska poradziła sobie z dziedzictwem przemocy wobec robotników?
Następnie przez tydzień trwa festiwal pokazywania czołgów, ciał zamordowanych górników kopalni Wujek, obrazków ze stanu wojennego, milicjantów pałujących ludzi i esbeków popijających wódkę. Słowem, nie wspomina się o Solidarności, za to ZOMO przedstawia się jako głównych, najistotniejszych uczestników tych wydarzeń. Z kolei Jaruzelskiego i Kiszczaka opisuje się wręcz jako „głos narodu”. I ta narracja sprzedawana jest za granicę. Absurdalne? Oczywiście. Problem tkwi w tym, że coś podobnego zrobiono z naszą pamięcią o Marcu ’68.
Jak pamiętać o wydarzeniach marcowych? Odpowiedź wydaje się oczywista – prawdziwie. Niestety, w poteżny sposób zdołano tę pamięć zakłamać.
? „CZŁOWIEK HONORU” - to Wojciech Jaruzelski był bezpośrednio odpowiedzialny za kampanię antysemicką w wojsku.
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 6 marca 2018
Więcej już jutro w tygodniku "Gazeta Polska".https://t.co/ZvUGL4Jq7k #GazetaPolska
Polecamy prenumeratę papierową i elektroniczną https://t.co/MnDfTOguSg pic.twitter.com/Pnm2L4d5sT