Podczas zarządu PO, który wyłonił kandydaturę Rafał Trzaskowskiego na prezydenta, nie było głosowania nad kandydaturą Radosława Sikorskiego - faktycznie wycofał swoją kandydaturę po tym, jak przegrał głosowanie nad trybem wyboru kandydata - wynika z nieoficjalnych informacji PAP.
Zarząd PO jednogłośnie zaakceptował w piątek kandydaturę prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na prezydenta po tym, jak zrezygnowała z kandydowania Małgorzata Kidawa-Błońska.
Posiedzenie zarządu trwało ponad pięć godzin, a poprzedziło go oświadczenie wicemarszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o rezygnacji. Złożyła je stojąc samotnie w sali kolumnowej Sejmu, tylko w towarzystwie posłanki Moniki Wielichowskiej.
- Były potem opinie, że partia zostawiła Małgosię, ale to nie jest prawda. Ona sama chciała sama wystąpić. Początkowy plan był taki, że wygłasza oświadczenie w towarzystwie liderów wszystkich partii Koalicji Obywatelskiej, oni wszyscy spotkali się nawet o godzinie 9, ale wicemarszałek postanowiła, że będzie w czasie oświadczenia sama. Zapewne nie chciała, by powstało wrażenie, że ktoś wywiera na nią presję
- mówi PAP działacz z kierownictwa PO.
Potem o godz. 10 rozpoczęło się posiedzeniu zarządu, na którym Kidawa-Błońska też była.
- Była w znakomitej formie, zabierała głos
- przekonuje polityk PO.
Najważniejszy bój miał się jednak rozegrać między dwoma kandydatami na prezydenta - Rafałem Trzaskowskim i Radkiem Sikorskim. Ten ostatni pojawił się na posiedzeniu zarządu, choć nie jest jego członkiem i wchodząc wyraźnie zadeklarował, że wyraża gotowość kandydowania na prezydenta.
Jednak podczas obrad - wynika z informacji PAP - szybko okazało się, że to Trzaskowski ma znacznie większe szanse. Po pierwsze przemawiały za nim najlepsze wyniki sondaży, jakie partia zamówiła, po drugie miał bardzo dobre wystąpienie.
- Argumentował, że jako samorządowiec jest najlepszą osobą, która rzuci wyzwanie PiS i tendencjom centralistycznym tej partii - mówi polityk PO. - Poza tym wielu zabierających głos przekonywało, że Trzaskowski znacznie łatwiej trafi do najmłodszego elektoratu, że jest sprawniejszy we współczesnych środkach komunikacji - dodaje rozmówca PAP.
Niemal wszyscy zabierający głos - a wypowiadali się prawie wszyscy członkowie zarządu - opowiadali się za Trzaskowskim. O losie Sikorskiego, jak wynika z informacji PAP, przesądziło głosowanie, w którym zarząd zdecydował, że kandydata na prezydenta nie zatwierdzi Rada Krajowa, tylko wystarczy stanowisko zarządu. Statut PO daje takie możliwości. Sikorski chciał bowiem właśnie zwołania Rady Krajowej. W tym głosowaniu zdecydowana większość opowiedziała się za stanowiskiem zarządu, po czym Sikorski wypowiedział się w sposób, który został odebrany jako rezygnacja - wynika z informacji PAP.
Samo głosowanie nad kandydaturą Trzaskowskiego było w tej sytuacji formalnością i zarząd rzeczywiście poparł go jednogłośnie.
W przeciwieństwie do PO inne partie tworzące Koalicję Obywatelską - Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni - będą musiały zatwierdzać stanowiska zarządów na posiedzeniach rad krajowych - kandydat ma się z nimi spotkać