Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Książę Gaweł. Architekt zachodniopomorskiego układu

Afera melioracyjna, afera w Polskiej Żegludze Morskiej, afera w zakładach Chemicznych Police, przekręty w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. W każdej z tych spraw główne role odgrywali ludzie Platformy Obywatelskiej. Są wśród nich zaufani byłego ministra środowiska Stanisława Gawłowskiego, szefa struktur zachodniopomorskiej PO. To on jest kreatorem układów polityczno-personalnych i powiązań biznesowych na Pomorzu Zachodnim - pisał w zeszłym tygodniu Tomasz Duklanowski na łamach "Gazety Polskiej".

Konferencja Platformy Obywatelskiej w Szczecinie. Gawłowskiego nie mogło zabraknąć
Konferencja Platformy Obywatelskiej w Szczecinie. Gawłowskiego nie mogło zabraknąć
Lukasz Szelemej/Gazeta Polska

Korzyści finansowe, jakie dawała przynależność do zachodniopomorskich struktur Platformy Obywatelskiej, odczuwało wielu. Dziś już kilkadziesiąt osób usłyszało prokuratorskie zarzuty. Są wśród nich prominentni działacze PO, obsadzani na stanowiska z rekomendacji Gawłowskiego.
Rozpracowaniem układu, który powstał na Pomorzu Zachodnim, służby zajmują się już od ponad roku. Niektóre postępowania dobiegają końca i wkrótce do sądów zaczną napływać akty oskarżenia.

Polityka i problemy z edukacją


W swoim życiorysie Stanisław Gawłowski informuje, że „działalność społeczno-polityczną rozpoczął, mając 19 lat, wstępując w 1987 r. do Ruchu Wolność i Pokój”. WiP był ruchem pacyfistyczno-ekologicznym. Rok później miał dołączyć do KPN. W Darłowie dostał się do Rady Miejskiej, a kilka lat później został zastępcą burmistrza tego miasteczka.


Tak jak Sławomira Nitrasa – Gawłowskiego do większej polityki wprowadził Artur Balazs, twórca Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Obaj z Nitrasem weszli do zachodniopomorskiej Platformy. Po kilku latach działalności najpierw Nitras „wyciął” z PO jej twórców w Szczecinie – Krzysztofa Zarembę (dziś poseł PiS) i Arkadiusza Litwińskiego (dziś poza PO). A potem Gawłowski zmarginalizował Nitrasa i przejął stery w strukturach partii na Pomorzu Zachodnim.


Dopiero w wieku 32 lat, w 2000 r., Gawłowski zdobył tytuł licencjata w Bałtyckiej Wyższej Szkole Humanistycznej w Koszalinie. Pełnił już wtedy obowiązki radnego Sejmiku Zachodniopomorskiego i nieskutecznie starał się o mandat poselski z ramienia PO. Magistrem (marketingu i zarządzania) został siedem lat później. – Był już posłem i w roku, kiedy obronił magisterkę, został podsekretarzem w Ministerstwie Środowiska – mówi jeden z działaczy zachodniopomorskiej PO. – Ale Staszek miał znacznie większe ambicje. Chciał zostać ministrem. Jednak Tusk na ministra środowiska powołał profesora Macieja Nowickiego. I to chyba Staszka zmotywowało, żeby ten doktorat robić – dodaje.

Plagiatowy doktor


Dziś sprawa doktoratu Stanisława Gawłowskiego jest przedmiotem postępowania prokuratorskiego. Chodzi o pracę doktorską pt. „Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie”. Gawłowski miał obronić pracę na prywatnej Społecznej Akademii Nauk w Łodzi.


O tym, że doktorat to plagiat, pierwszy poinformował Marek Pyza, dziennikarz tygodnika „Sieci”. Blisko 20 stron z 200 zostało przepisanych od innych autorów bez podania źródła i zamieszczenia fragmentów w formie cytatów. Zawiadomienie o oszustwie i kradzieży cudzej własności intelektualnej złożyło dwóch posłów PiS ze Szczecina – Leszek Dobrzyński i Krzysztof Zaremba. Posłowie zwracają uwagę, że tzw. doktorat Gawłowskiego to „kompilacja akapitów przepisanych od innych autorów, najczęściej bez podawania źródeł ich pochodzenia”.


Promotorem pracy doktorskiej Stanisława Gawłowskiego był prof. Paweł Mickiewicz, blisko związany towarzysko i biznesowo z zachodniopomorską PO. W czasach, gdy w kraju rządziła Platforma, był on dyrektorem Departamentu Środowiska w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Był również członkiem rady nadzorczej w „Księstwie Gawła” (od nazwiska Gawłowskiego), czyli w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska w Szczecinie, gdzie przez lata etaty dostawali wyłącznie ludzie z PO. Brat Pawła Mickiewicza startował także do sejmu z listy PO.


Gawłowski tłumaczył się z plagiatu wpisem na Facebooku. Czytamy w nim, że „w rozprawie doktorskiej wskutek pomyłki technicznej i niestaranności redakcyjnej (...) brakowało przypisów wskazujących na źródło pod kilkunastoma cytatami z różnych Autorów. Żaden z tych Autorów nie poczuł się pokrzywdzony ani nie kierował jakichkolwiek pretensji”.

Śliskie kontakty


Wspomnianym „Księstwem Gawła”, czyli Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska, przez wiele lat rządził zaufany człowiek Gawłowskiego – Jacek Chrzanowski. Tu pracę dostawali ludzie z legitymacją partyjną PO lub ich rodziny. Z racji tego, że PO ma koalicję w Sejmiku z PSL, niewielka część stołków przypadła także ludowcom. Chrzanowski miał trzech zastępców: Jerzego Sarnowskiego (członek PO z Koszalina), Radosława Mackiewicza (były szef sztabu wyborczego PSL), a także byłego posła Platformy Konstantego Oświęcimskiego, który nie dostał się do parlamentu. Na niższych stanowiskach także zasiadali ludzie zaufani i zasłużeni. Przykład: żona Pawła Mackiewicza – tego od doktoratu – jako specjalistka od spraw finansowych.


Obok Funduszu instytucją równie ważną był Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. To jednostka podległa marszałkowi Olgierdowi Geblewiczowi z PO. Pieniądze na jej działalność szły szerokim strumieniem z Ministerstwa Środowiska w okresie, kiedy był w nim Stanisław Gawłowski.


Z ustaleń Prokuratury Krajowej wynika, że Tomasz P., uchodzący wręcz za pupila Gawłowskiego prominentny działacz PO i dyrektor Zarządu Melioracji, utworzył w tej jednostce zorganizowaną grupę przestępcza. Jej celem było ustawianie przetargów tak, aby wygrywały go firmy wyłącznie zaprzyjaźnione z nim lub innymi prominentnymi działaczami PO. W ten sposób ustawionych zostało 105 przetargów na kwotę 600 mln złotych. W tej gigantycznej aferze prokuratura postawiła już zarzuty 46 osobom. Miesiąc przed aresztowaniem o szefie zorganizowanej grupy przestępczej wypowiadał się sam Stanisław Gawłowski. – Dyrektor Tomasz P. jest nadzwyczajnie aktywny w zakresie ochrony przeciwpowodziowej. Widać gigantyczny postęp w inwestycjach w tej kwestii – mówił. Wypowiedź ta wyszła z Urzędu Marszałkowskiego.


– To wyjątkowo śliski człowiek, który nie dotrzymuje słowa – tak przedstawia Gawłowskiego poseł PiS Krzysztof Zaremba. – Ale na pewno jest inteligentniejszy od swoich kolegów, takich jak Sławomir Nitras. Natomiast ze względu na różne powiązania powinien odejść z polityki. Jako szef Platformy ponosi odpowiedzialność za wszystkie afery w Zachodniopomorskiem. Ale dodatkowo jego nazwisko przewija się także w innych niejasnych interesach.

Rynsztokowy język i garść medali


Stanisław Gawłowski został nagrany na tzw. taśmach prawdy w restauracji Sowa i Przyjaciele. To po ujawnieniu tych rozmów stracił posadę wiceministra środowiska w rządzie Ewy Kopacz.


Nagranie to zapis kompromitującej „pogawędki” Gawłowskiego z lobbystą i biznesmenem Piotrem Wawrzynowiczem. Tak jak w wypadku innych członków PO uwiecznionych na taśmach, i tu poraża rynsztokowy język. „Strasznie mu współczuję. Uważam, że taki wpi...l dostaje za ch... wie co” – mówił wtedy o Sławomirze Nowaku po aferze zegarkowej. Zegarek kupił Nowakowi Wawrzynowicz. Podczas rozmowy Gawłowski ujawnił także, co myśli o polskim systemie emerytalnym. „Za 30 lat będzie kompletnie rozj... system emerytalny. Nie będzie istniał w takim sensie, jak dzisiaj istnieje. I wszyscy będziemy otrzymywać emeryturę 700 zł, 900, 1200, czyli taką, żeby przeżyć, natomiast absolutnie umożliwiającą wegetację” – dowodził.


Po ujawnieniu taśm z nagraniami na konferencji prasowej Gawłowski przeprosił jedynie za rynsztokowy język. Treści tych rozmów nie komentował, podobnie jak inni nagrani politycy PO, ponieważ zostały nagrane nielegalnie.


Za aktywność publiczną Gawłowski ma pięć honorowych obywatelstw miast oraz 27 medali i odznaczeń. Większość z tych wyróżnień to „czołobitne” pomysły jego kolegów partyjnych, jak na przykład medal z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska czy z podległego Ministerstwu Środowiska – Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dyrektor Instytutu Mieczysław O. został aresztowany w ubiegłym roku i ma ponad 50 zarzutów za przekręty i okradanie firmy, którą kierował. To także bliski znajomy Stanisława Gawłowskiego.

 

 



Źródło: Gazeta Polska

#Stanisław Gawłowski #Platforma Obywatelska

Tomasz Duklanowski