- Wspierając naszych podopiecznych nie tylko służymy drugiemu człowiekowi, ale służymy Bogu, który mieszka w drugim człowieku. Tego uczą nas śląski męczennik ksiądz Jan Macha i ks. biskup Czesław Domin, twórca struktur "Caritas Polska", przez 20 lat związany z Górnym Śląskiem - mówi nam ks. Łukasz Stawarz, dyrektor "Caritas" archidiecezji katowickiej, jednej z najstarszych w kraju i jednej z największych jeśli chodzi o liczbę prowadzonych ośrodków wsparcia chorych, bezdomnych, niepełnosprawnych i seniorów.
Gdyby nie pandemia koronawirusa ksiądz Jana Macha, męczennik zamordowany przez gestapo, twórca zasad charytatywnej działalności - na Górnym Śląsku, byłby ogłoszony błogosławionym Kościoła Katolickiego. Czego współcześnie nauczymy się patrząc na jego biografię?
Poświęcenia dla innych, wrażliwości na ich potrzeby i tego, jak porwać młodzież do pracy na rzecz innych. Ksiądz Macha potrafił zgromadzić wokół siebie 4 tys. wolontariuszy! Ci młodzi ludzie w Chorzowie, w Rudzie Śląskiej, Katowicach pomagali rodzinom, które zostały bez środków do życia, bo ich ojcowie, mężowie trafili do obozu koncentracyjnego, czy więzienia. Wolontariusze cały czas przynosili rodzinom jedzenie, czy inne środki potrzebne do życia. To był ogrom pracy. Ksiądz Jan Macha mimo że był młodym człowiekiem (zginął mając zaledwie 28 lat) pracował bardzo intensywnie i poświęcał się dla innych. Także współcześnie mamy wielu potrzebujących, a dopiero uczymy się wolontariatu, który jest nadal mało rozwinięty w Polsce, a np. doskonale funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. Wynika to z tego, że tam już od lat 40. ub. wieku wolontariat był rozwijany w szkołach. Czymś naturalnym jest dziś, że w USA wchodzi się do szpitala, gdzie to wolontariusze oprowadzają chorych i udzielają potrzebnych informacji.
Ksiądz Macha uczy zaangażowania na rzecz potrzebujących i skutecznego zorganizowania takiej pomocy. To jest nam dziś bardzo potrzebne. On będzie patronem naszej "Caritas". Chodzi o to, by młodzież, (np. osoby przygotowujące się do bierzmowania) patrząc na jego postać i jego życie - chcieli wstępować do szkolnych kół "Caritas" angażując się w wolontariat, ale w rozumieniu chrześcijańskim, czyli w bezinteresowną miłość opartą na wierze w Jezusa Chrystusa.
A kolejna osoba z historii katowickiej "Caritas" (jednej z najstarszych organizacji w Polsce), "biskup ubogich", ksiądz biskup Czesław Domin?
Ks. bp Domin uczy nas zorganizowania działalności charytatywnej w sposób profesjonalny. To on przyczynił się do rozwoju "Caritas Polska", jako przewodniczący zespołu charytatywnego Konferencji Episkopatu Polski. Dzięki temu, że pracował w Katowicach (od 1970 do 1992 r.) dary z Zachodu, które zmierzały do Polski przechodziły przez Śląsk. To były tony żywności; głównie mleka, lekarstwa, ubrania. Wszystko później było rozdysponowywane po całej Polsce. Ksiądz biskup Domin potrafił profesjonalnie tę pracę zorganizować, z jego inicjatywy zaczęły też powstawać ośrodki pomocy dla osób niepełnosprawnych, chorych, bezdomnych; (np. ośrodek w Rusinowicach k. Gliwic, w Mikołowie - Borowej Wsi). Biskup Czesław Domin stworzył podstawy struktur "Caritas" w Kościele, nauczył nas profesjonalizacji działań charytatywnych. Ale i ks. Macha i biskup Czesław Domin pokazują, że same struktury, to nie wszystko. Potrzebny jest jeszcze uformowany człowiek, który ma Ducha bezinteresownej służby dla drugiego człowieka i czynienia dobra i - który czerpie do tego siłę z Ewangelii, z relacji z Jezusem Chrystusem.
To znaczy?
Szczególnie ważne są dla mnie słowa Chrystusa: - "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili". To motywowanie się do działalności charytatywnej - obecnością Chrystusa w drugim człowieku. My już tak naprawdę nie tylko służymy drugiemu człowiekowi, ale Bogu, który mieszka w drugim człowieku.
Katowicka "Caritas" to 60 placówek w 15 ośrodkach, 1.100 pracowników czyli jedna z największych pod tym względem organizacji w Polsce. Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu takiej placówki, zwłaszcza teraz w okresie pandemii?
Bardzo trudno było dostosować się do tego niewidzialnego wroga, jakim jest koronawirus! Nie wiadomo było, z której strony zaatakuje. Jeśli w całodobowym ośrodku pomocy, (a mamy takich placówek 10., np. domy pomocy społecznej, hospicjum, zakład opiekuńczo-leczniczy) zakażeni zostają i podopieczni, i kadra wymaga to szybkich decyzji, bo pensjonariusze muszą mieć stale zapewnioną opiekę. Na żywym organizmie uczyliśmy się jak sprawnie przeprowadzić testy na koronawirusa, zorganizować strefy bezpieczeństwa, kwarantannę. To była walka o przetrwanie! Naszym pierwszym zmartwieniem było ciągłe przeorganizowywanie naszej codziennej pracy i dostosowywanie jej do nowych warunków. Najgorsze, że nasi podopieczni byli zamknięci w ośrodkach przez długi czas, nie mieli możliwości wychodzenia na zewnątrz, nie mieli kontaktu z rodzinami. To było bardzo trudne i dla nich, i dla ich bliskich. Zaburzało też proces aktywizacji. Te osoby pracują w zakładach aktywności zawodowej, chodzą na warsztaty terapii zajęciowej, pracują też na otwartym rynku. W momencie zamknięcia ośrodka wszystkie te zajęcia zostały im odebrane, zostali skazani na izolację i samotność. czas pierwszej i drugiej fali pandemii wymagał dużo cierpliwości i poświęcenia z ich strony oraz ze strony ich bliskich. Teraz, gdy zostali zaszczepieni przeciwko COVID-19 jest troszeczkę lepiej, jednak warunki w których funkcjonujemy ciągle, są trudne. Doskwiera nam strona organizacyjna - i tak po ludzku - ograniczenie naszej wolności przez kwestie bezpieczeństwa i przepisy epidemiczne.
Czego ksiądz będzie życzył sobie i katowickiej "Caritas" z okazji Niedzieli Miłosierdzia. O co ksiądz będzie się modlił?
Żebyśmy nie utracili Ducha Ewangelicznego. Ducha "Caritas", którym jest służba drugiemu, w imię miłości jaką otrzymaliśmy od Pana Jezusa. Święto "Caritas", które obchodzimy w niedzielę ma przypominać, że "Caritas" to trzeci filar Kościoła i jego serce, jedno z najważniejszych zadań bycia chrześcijaninem. Po to słuchamy Słowa Bożego, żeby wiedzieć, co Pan Bóg, od nas chce, po to korzystamy z sakramentów, żeby mieć siłę, by miłość bliźniego realizować w codzienności. Wobec najbliższych, sąsiadów, ale też ludzi, dla których pracujemy, którym służymy. Dlatego mówimy o "Caritas" jako trzecim filarze Kościoła. Jest to zadanie obowiązkowe, bez którego nie można być chrześcijaninem. To jest właśnie miłość chrześcijańska nazywana "caritas" i modlę się, o to żebyśmy tej myśli, nigdy nie utracili i żeby nasze parafie, ośrodki, szkolne koła "Caritas", pracownicy, wolontariusze mieli świadomość - że jesteśmy odpowiedzialni za kształtowanie we wszystkich ludziach tej wiedzy. Jako "Caritas" dbamy też o to, by każdy wierzący w archidiecezji katowickiej, każdy kto nazywa siebie katolikiem nie zapomniał, że miłość bliźniego, nie jest jakimś dodatkowym zadaniem, jakąś kwestią poboczną, ale istotą bycia chrześcijaninem.
Głosić słowo, dawać świadectwo i miłować bliźniego to są trzy podstawowe zadania, którymi żyje kościół i którymi powinien żyć każdy chrześcijanin!