Jeszcze niedawno dziennikarze "Krytyki Politycznej" chwalili się, że 90 procent środków na funkcjonowanie mają z zagranicy. Ależ to była radość! Jednak skończyło się fatalnie, bowiem dziś "Krytyka" stoi na krawędzi i błaga swoich czytelników o... pomoc finansową.
W mojej organizacji 90 proc. dotacji pochodzi z zagranicy. To nam zapewnia niezależność w Polsce i bardzo dobrze, bo Kaczyński może nam skoczyć
- tak przed dwoma laty na antenie TOK FM mówił ówczesny redaktor naczelny "Krytyki Politycznej" Sławomir Sierakowski.
Minęły dwa lata i sytuacja diametralnie się zmieniła. Na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" pojawił się dramatyczny apel do czytelników o... pomoc finansową.
- Twoje wsparcie idzie w całości na opłacenie kosztów redakcji i dalszy rozwój Krytyki: opłacenie korekty, zatrudnienie grafika i nowych autorów. Prosimy o regularne wsparcie co miesiąc. Każda taka darowizna dodaje nam pewności, że będziemy mieli dalej za co pisać i zmieniać świat w imię naszych wspólnych wartości
- czytamy na stronie internetowej krytykapolityczna.pl.
W 2018 roku redakcja pokryła 70 procent kosztów z grantu instytucjonalnego OSF, czyli fundacji założonej przez Georege'a Sorosa. "Krytyka" próbowała szukać także wsparcia... w Ministerstwie Kultury. Jak informuje portal WirtualneMedia.pl, na 12 złożonych wniosków w 2017 roku oraz 3 wnioski w 2018 roku, żaden nie został jednak rozpatrzony pozytywnie.
Nie są to już środki z Ministerstwa Kultury, nigdy nie będą od spółek skarbu państwa. Mamy tylko was
– rozpaczają redaktorzy „Krytyki Politycznej”.
Miesięczny budżet "Krytyki Politycznej" szacuje się na 102 033 zł. Jak czytamy na stronie internetowej, w chwili obecnej brakuje ponad 40 procent środków. Oj, nie będzie łatwo...