Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Prokuratura sprawdza, czy władze Sosnowca z KO zaniedbały bezpieczeństwo, gdy został zakatowany 28-latek

Mijają trzy tygodnie od tragicznej śmierci młodego człowieka zamordowanego podczas Fun Festival w Sosnowcu. Prokuratura bada, czy organizator - miasto Sosnowiec - właściwie zadbało o bezpieczeństwo uczestników koncertu. Trwają przesłuchania świadków, zabezpieczono monitoring, wkrótce zostanie powołany biegły w tej sprawie. Sprawcom grozi nawet 8 lat więzienia. Władze Sosnowca z KO nabrały wody w usta, ale - jak się dowiedzieliśmy - nagle odszedł z pracy pełnomocnik prezydenta ds. kultury, rozwoju i dialogu społecznego. - Sprawą powinien zająć się minister Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Opinia publiczna musi poznać okoliczności zdarzenia i dowiedzieć się, czy zaniedbano kwestie bezpieczeństwa - mówi nam Michał Wójcik, były wiceminister sprawiedliwości.

Prokuratura sprawdza, czy władze Sosnowca z KO zaniedbały bezpieczeństwo, gdy został zakatowany 28-latek
Prokuratura sprawdza, czy władze Sosnowca z KO zaniedbały bezpieczeństwo, gdy został zakatowany 28-latek
pixabay - pixabay

9 czerwca br. w czasie koncertu Fun Festival w Sosnowcu zostaje brutalnie napadnięty i pobity 28-letni Marcin Mizia, strażnik więzienny, piłkarz-amator.

Sprawcy, najprawdopodobniej trzech nastolatków, biją i kopią swoją ofiarę. Obrażenia, zwłaszcza głowy, są na tyle poważne, że ofiara umrze w szpitalu. Później okaże się jeszcze, że obok miejsca tragicznego wydarzenia leżała potłuczona butelka. Prawdopodobni napastnicy zostają zatrzymani, są nieletni, więc decyzją Sądu Rejonowego w Sosnowcu trafiają do schroniska dla nieletnich na 3 miesiące. Ostateczną decyzję w ich sprawie podejmie IV Wydział Rodzinnego Sadu Rejonowego w Sosnowcu.

Prokuratura bada kwestie bezpieczeństwa

Pojawia się pytanie, czy organizator Fun Festival, miasto Sosnowiec, właściwie zadbało o bezpieczeństwo uczestników koncertów. Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Północ prowadzi postępowanie z art. 58 ust. 1 i 2 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Chodzi o organizację imprezy bez zezwolenia lub niezgodnie z jego warunkami. Sprawcom grozi do 8 lat więzienia.

- Przesłuchano wytypowanych świadków, zabezpieczono monitoring z przebiegu imprezy oraz dokumentacje w zakresie wydanych zgód i pozwoleń z Urzędu Miasta. Planuje się powołanie biegłego z zakresu bezpieczeństwa imprez masowych, by ocenić zabezpieczenia oraz prawidłowość przebiegu imprezy - informuje nas Michał Łukasik, zastępca prokuratora rejonowego Prokuratury Rejonowej Sosnowiec - Północ.

Asp. Katarzyna Cypel-Dąbrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu, w kwestii pytań o zachowanie bezpieczeństwa odsyła do postępowania prowadzonego w prokuraturze. Tłumaczy jednak, że z dokumentów, które policja otrzymała wynika, że zgłoszono, iż na imprezie ma być 4999 widzów. W takiej sytuacji wystarczy ok. 60 ochroniarzy i jeden zespół ratunkowy. 

Władze miasta nabierają wody w usta

Zapytaliśmy Rafała Łysego, rzecznika prasowego UM w Sosnowcu, ile było osób na koncercie i ilu ochroniarzy zabezpieczono, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania. Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca z Koalicji Obywatelskiej, w mediach społecznościowych wyrażał ubolewanie z powodu śmierci młodego człowieka, ale do kwestii bezpieczeństwa na imprezie się nie odniósł. Jak się za to dowiedzieliśmy, wkrótce po tragicznej śmierci Marcina Mizi z pracy odszedł sosnowiecki pełnomocnik prezydenta miasta ds. kultury, rozwoju i dialogu społecznego. Czy miało to związek ze sprawą? Na to pytanie także nie usłyszeliśmy odpowiedzi w Biurze Prasowym sosnowieckiego magistratu. 

Nie widziałem ochroniarzy!

Rozmawiamy z byłym radnym Rady Miejskiej w Sosnowcu z Prawa i Sprawiedliwości, Piotrem Ociepką, wiceprzewodniczącym Klubu "Gazety Polskiej" im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Sosnowcu.

- Byłem na Fun Festival w sobotę 8 czerwca. W miarę upływu czasu pojawiało się coraz więcej osób, było wesołe miasteczko, stoiska z jedzeniem. Było też stoisko z żetonami, które można było wymienić na piwo. Pod samą koroną stadionu też można było kupić napoje: kawę, herbatę, wodę mineralną i... piwo. Kiedy stałem w tłumie było widać, że ludzie nosili czteropaki i sześciopaki piwa w puszkach. Nie jestem przekonany, czy widziałem jakichś ochroniarzy, możliwe, że byli po "cywilnemu". No i niedziela, gdy zginął ten młody człowiek. Myślę, że już wcześniej było wiadomo, zanim wyznaczono terminy koncertów, że 9 czerwca będą wybory do europarlamentu. Tego dnia, gdy doszło do tragedii, służby porządkowe, policja, Straż Miejska miały inne zadanie: zapewnić bezpieczeństwo i spokój przed lokalami wyborczymi. Wiadomo, że Sosnowiec zmaga się z kwestią wakatów zarówno w policji, jak i w straży, dlatego zatrudniono firmy ochroniarskie w centrum miasta. Trzeciego dnia na Fun Festival, gdy doszło do tragedii, która nie powinna się wydarzyć, wszystko było skumulowane. Muszę tu podkreślić kwestię znieczulicy, narzeczona ofiary wzywała pomocy i nikt nie zareagował. To jest kwestia współodpowiedzialności za tę sytuację. Osoby, które były proszone o pomoc, zawiodły, to ich sumienie. Życia temu człowiekowi to już nie uratuje. Przypomnę: Marcin był zawodnikiem-amatorem klubu piłkarskiego. Dzień wcześniej rozegrał swój ostatni mecz. W Sosnowcu odbył się "Marsz milczenia" po jego śmierci, ale to wszystko już po fakcie

- wylicza w rozmowie z nami Piotr Ociepka.

To sprawa dla ministra Bodnara!

Michał Wójcik, były wiceminister sprawiedliwości i minister - członek Rady Ministrów; poseł Suwerennej Polski:

- Wygłosiłem oświadczenie do ministra Bodnara, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, żeby przedstawił opinii publicznej szczegółowe informacje dotyczące okoliczności śmierci Marcina Mizi. Młodego człowieka, funkcjonariusza służby więziennej, piłkarza, który przyjechał do Sosnowca się bawić, razem ze swoją przyszłą małżonką, a został tam zamordowany. Po pierwsze: chodzi o kwestie okoliczności śmierci, a po drugie o zabezpieczenie imprezy. To bardzo ważne. Według informacji medialnych miało tam być 10 tys. osób, a było 30 tys. Pytanie więc, czy liczba ochroniarzy była wystarczająca? Czy zrobiono wszystko zgodnie z procedurami? Na razie nie mam informacji w tej sprawie. Minister Bodnar powinien objąć nadzorem to postępowanie. To wydarzenie wstrząsnęło opinią publiczną. Kolejna rzecz: według mojej informacji nie przerwano imprezy, gdy walczono o życie tego człowieka. Gdy próbowano go ratować, nadal trwał koncert. To wszystko musi być bardzo dokładnie zbadane, i to pan Bodnar powinien wyjaśnić społeczeństwu, czy wszystko było zgodnie z przepisami.

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk