Do soboty zostały przerwane poszukiwania zaginionych w ubiegłym tygodniu Aleksandry i jej córki Oliwii z Częstochowy, prowadzone w rejonie ogródków działkowych na obrzeżach miasta - podała policja. Nadal nie udało się trafić na ślad kobiet, które - według śledczych - zostały zamordowane. Taki zarzut usłyszał ich 52-letni znajomy Krzysztof R., który w środę został aresztowany.
Dziś do akcji z udziałem policjantów i strażaków, którzy przeszukiwali kolejne zbiorniki wodne w okolicy, przyłączyły się grupy poszukiwawcze z różnych miast oraz zwykłe osoby, które odpowiedziały na apel o pomoc, wystosowany przez bliskich Aleksandry i Oliwii. Możliwość przystąpienia do poszukiwań ogłoszono w mediach społecznościowych.
Ochotnicy zebrali się rano na nieutwardzonym parkingu przy wejściu na ogródki działkowe, później przeczesywali teren, poruszając się po wyznaczonym sektorze. Takich osób, które postanowiły społecznie włączyć się do akcji było w piątek ponad 80. Późnym popołudniem rozjechali się do domów.
Na razie – jak powiedzieli przedstawiciele służb – podczas akcji znajdowano m.in. elementy odzieży. Na razie jednak nie ma potwierdzenia, że te przedmioty należały do poszukiwanych.
Na przeszukiwanych działkach swoją altanę ma podejrzany, w pobliżu stoi domek należący do Aleksandry. Dziś wejście do alejki, gdzie stoją obie altany zostało odgrodzone policyjną taśmą – trwały tam po raz kolejny oględziny z udziałem prokuratora.
Jak informował przed południem dowodzący strażakami na miejscu mł. bryg. Krzysztof Dzwonnik z częstochowskiej komendy PSP, do akcji skierowano w piątek m.in. specjalistyczną grupę wodno-nurkową z Bytomia, która miała do dyspozycji ponton i sprzęt specjalistyczny, w tym sonar. Jak powiedziała pod koniec akcji obecna na miejscu rzeczniczka częstochowskiej policji podkomisarz Sabina Chyra-Giereś, wcześniej przeszukano trzy zbiorniki i koryto pobliskiej rzeki. Dziś po południu sprawdzane były dwa inne stawy.
Teren ogródków działkowych przeczesywała m.in. Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza "Life" z Wrocławia. "Przyjechaliśmy pomóc w poszukiwaniach. Mamy wytyczone miejsca, które sprawdzamy, dzielimy się informacjami. Wszędzie dojedziemy. Robimy to za darmo" – zaznaczyła Joanna Markowska z tej grupy. Ona i jej koledzy mieli przydzielony obszar do przeszukania, ale też sprawdzali samodzielnie wytypowane miejsca.
Jak powiedziała, informację o poszukiwaniach w Częstochowie jej grupa otrzymała od przedstawicieli portalu "Śladem zaginionych". Choć wrocławianie zabrali z m.in. sobą drony, quady i ambulans, w piątek ten sprzęt się nie przydał. "Co możemy, to robimy, chcemy pomóc jak najbardziej, chcielibyśmy wszyscy, by to się już zakończyło i cokolwiek odnalazło" - podsumowała Markowska.
Choć poszukiwania koncentrują się w okolicy ogródków działkowych, gdzie po raz ostatni widziano Aleksandrę, to – jak zaznaczyła podkom. Chyra-Giereś, nie ograniczają się do tego, liczącego kilkadziesiąt hektarów, terenu.
- Policjanci z Wydziału Kryminalnego w dalszym ciągu wykonują działania operacyjne, o których tutaj nie możemy mówić, zabezpieczają też ślady
– powiedziała.
W dalszym ciągu policja apeluje, szczególnie do kierowców, którzy wieczorem 10 lutego lub w nocy z 10 na 11 lutego jechali autem z zamontowaną kamerką samochodową, by przejrzały nagrany materiał. Być może zarejestrowany został przejazd srebrnego forda focusa o numerze rejestracyjnym SC1836F – to samochód należący do Aleksandry Wieczorek. Auto należące do 45-latki nie zginęło - pozostało zaparkowane przed blokiem, który opuściły obie poszukiwane.
Śledztwo dotyczące zabójstwa obu zaginionych przejęła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, uzasadniając to wagą i charakterem tej sprawy. Wcześniej nadzorowała je prokuratura rejonowa. Śledczy na razie nie ujawniają szczegółów prowadzonych czynności – nie wiadomo, jakie dowody przemawiają za winą R., czy i jakie zabezpieczono ślady zbrodni oraz jaki mógł być jej motyw.