W poznańskim kościele Dominikanów abp Gądecki przewodniczył mszy w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
Nie można zadekretować ogólnego pojednania, udając, że dekretem można zabliźnić rany lub przykryć niesprawiedliwości płaszczem zapomnienia.
- mówił w homilii.
Zaznaczył przy tym, że żaden kraj nie ma przyszłości, jeśli siłą, która go jednoczy, jest zemsta i nienawiść.
Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że wprowadzenie stanu wojennego było reakcją ówczesnych władz komunistycznych na wielomilionowy ruch, który upominał się o suwerenność Polski we wszystkich przejawach życia, a w szczególności o prawa pracownicze. Mówił, że wprowadzenie stanu wojennego było dla większości Polaków gwałtownym wstrząsem.
Co innego spodziewać się jakiegoś ataku ze strony władz, a co innego zetknąć się z konkretnymi represjami: z wyłączeniem telefonów, militaryzacją wielu zakładów pracy i instytucji, godziną milicyjną, ograniczeniami w swobodzie poruszania się także w ciągu dnia. Stosunkowo łatwo można zliczyć ofiary komunistycznej władzy z tego okresu – około 100 zabitych, 11 tys. internowanych, milion osób zmuszonych do emigracji. Lecz całościowe konsekwencje stanu wojennego były znacznie poważniejsze. Odcięcie na blisko dekadę od kontaktów z Zachodem, ruina gospodarcza, a przede wszystkim zabicie aktywności społecznej, rozbudzonej od momentu powstania Solidarności.
- powiedział.
Kłamstwa o stanie wojennym
Hierarcha zaznaczył, że skala kłamstw podtrzymujących tezę o mniejszym złu, jakie narosły wokół stanu wojennego, była ogromna. Wskazał, że wielu Polaków do tej pory nie dostrzega rozmiaru bezprawia i krzywdy, z jakimi wiązał się stan wojenny.
Abp Gądecki przypomniał rolę Kościoła w przekazywaniu pomocy płynącej z Europy Zachodniej do Polaków. Mówił też o reakcji Jana Pawła II na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce – o jego publicznych wystąpieniach i o działaniach dyplomatycznych.
W ciągu tygodni stanu wojennego papież przy różnych okazjach akcentował swoją jedność z polskim narodem, budził nadzieję, wskazywał drogi wyjścia z kryzysu i prosił, aby wyszli na wolność wszyscy, którym tę wolność niesłusznie odebrano. Zwolnienie z pracy z powodów pozazawodowych i zmuszanie ludzi do podpisywania oświadczeń o wystąpieniu z Solidarności nazwał łamaniem sumień.
- mówił.
Przypomniał, że większość polskiego duchowieństwa, idąc za głosem kard. Glempa, wzywała wiernych do zachowania spokoju połączonego z troską o internowanych i ich rodziny. Brak otwartego potępienia stanu wojennego był podyktowany troską o uniknięcie rozlewu krwi.
Metropolita poznański podkreślił, że przebaczenie nie zakłada zapomnienia; bez pamięci nie można iść naprzód.
Od tego, kto wiele wycierpiał w niesprawiedliwy sposób, nie należy wymagać społecznego przebaczenia. Pojednanie jest czymś osobistym i nikt nie może narzucić go całemu społeczeństwu. Nie można zadekretować ogólnego pojednania, udając, że dekretem można zabliźnić rany lub przykryć niesprawiedliwości płaszczem zapomnienia. Kto może przypisywać sobie prawo do przebaczenia w imieniu innych? W każdym zaś razie nigdy nie wolno proponować zapomnienia.
- mówił przewodniczący Episkopatu Polski.
Abp Gądecki dodał, że przebaczenie „jest właśnie tym, co pozwala nam szukać sprawiedliwości bez popadania w błędne koło zemsty bądź też w niesprawiedliwość zapomnienia”. Jak podkreślił, żadna rodzina, żadna grupa społeczna, a tym bardziej żaden kraj nie ma przyszłości, jeśli siłą, która go jednoczy, jest zemsta i nienawiść.
Nie możemy się zjednoczyć, aby się mścić, aby uczynić temu, kto dopuścił się przemocy, to samo, co on nam uczynił. Aby planować odwet w formach pozornie legalnych. W ten sposób nic się nie zyskuje, a na dłuższą metę traci się wszystko.
- dodał.
Pełny tekst homilii przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski TUTAJ