Granica z Korei Północnej do Korei Południowej jest dobrze strzeżona. Zdarza się jednak, że uciekają przez nią żołnierze. W organizmie jednego z uciekinierów odkryto przeciwciała wąglika. Może z tego wynikać, że reżim dysponuje groźnymi bakteriami.
Od czasu zakończenia wojny koreańskiej (1950-1953) około 30 tys. osób uciekło z Korei Północnej do Korei Południowej, ale ucieczki przez silnie strzeżoną linię demarkacyjną należą do rzadkości. Najwięcej uciekinierów wydostało się z Korei Północnej przez Chiny.
Przeciwciała odkryto u żołnierza, który w tym roku przedostał się z Korei północnej do Południowej.
Musiał on albo mieć kontrakt z bakteriami wąglika, albo był szczepiony na ewentualną chorobę – podaje rmf24.pl.
Wąglik jest dla człowieka bardzo groźny. W 2-3 dni choroba może zabić nawet 80 proc. zakażonych. Objawy to gorączka, bóle brzucha i czarne krosty na skórze. Leczenie odbywa się za pomocą antybiotyków.
Reżim Kim Dzong Una podejrzewano w ostatnich latach o posiadanie „zakazanej broni”. W 2015 roku opublikowano fotografię dyktatora zwiedzającego Instytut Biotechnologii w Pjongjangu. Oficjalnie placówka zajmuje się produkcją pestycydów. Eksperci twierdzą jednak, że maszyny mogą produkować broń chemiczną.
45-letni Kim Dzong Nam, brat północnokoreańskiego dyktatora został zaatakowany 13 lutego na lotnisku w stolicy Malezji, Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Dwie kobiety prysnęły mu w twarz tajemniczą substancją. Zmarł dwie godziny później w drodze do szpitala.
Rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia oświadczył wówczas, że za zamordowaniem Kim Dzong Nama stoi reżim Korei Północnej.