Przewodnicząca Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi przyjechała we wtorek po południu na teren lotniska w Krakowie-Balicach. W części wojskowej lotniska Pelosi spotkała się z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim.
Po zakończonych rozmowach, marszałek Senatu, w rozmowie z dziennikarzami, opisał przebieg dyskusji. „To była rozmowa nie tylko mniejszego alianta z silnym aliantem, nie tylko mniejszego partnera z największym mocarstwem świata. Ale to była przede wszystkim rozmowa ludzi, którzy dzielą podobne wartości: poszanowanie demokracji, poszanowanie praw człowieka, praworządność, poszanowanie godności każdej istoty ludzkiej, poszanowanie różnorodności poglądów. Krótko mówiąc: poszanowanie demokracji w jej najlepszym, najzdrowszym wydaniu” - mówił wówczas dziennikarzom.
Gdy w sieci pojawiły się fotografie ze spotkania, ranga wydarzenia drastycznie podupadła. Rozmowy odbyły się w niezbyt dostojnym miejscu, przypominającym piwnicę. Marszałek Senatu przedstawił się jako „marshall” (z ang. dozorca). Flagę Polski, na tle której pozowali do wspólnych zdjęć Pelosi i Grodzki, niechlujnie przypięto spinaczem. W kolejnych dniach strona amerykańska przemilczała spotkanie Nancy Pelosi z polskim marszałkiem Senatu.
Tak, jak w Polsce mamy ostry konflikt polityczny, tak również ma on miejsce w Ameryce. Pani Nancy Pelosi to mentorka Demokratów. Jest twarzą impeachmentu Donalda Trumpa. Nie uważam, aby jakikolwiek efekt tego spotkania miał miejsce. Jego waga była mocno nadmuchana jedynie w Polsce. Nie będzie miało żadnego przełożenia na politykę Izby Reprezentantów
- ocenił eurodeputowany Czarnecki w „Politycznej Kawie”.
Dopytywany o brak reakcji ze strony amerykańskiej na spotkanie Pelosi-Grodzki, polityk PiS ocenił, że „pani ambasador raporty pisze”.
Pokazuje sytuację, w której pan marszałek Senatu jest pod wielkim ostrzałem zarzutów korupcyjnych. Broni się tak, jak się broni. Oczywiście to nie może być przeoczone przez dyplomatów, w tym także dyplomację amerykańską
- wskazał.
Artur Wróblewski pytany o to, na ile kłopotliwe dla amerykańskiego polityka jest spotykanie się z kimś, kto boryka się z zarzutami korupcyjnymi, odparł, że „jeśli ktoś ma problemy z prawem, amerykański polityk natychmiast się odcina”.
Jeśli można się wycofać, po co się podkładać? Wciąż nie rozumiem, dlaczego pan marszałek -popełniając kolejne błędy- szkodzi sobie samemu? Organizując to spotkanie tak chaotycznie, protokolarnie wadliwe, ośmiesza siebie. Ludzie z jego otoczenia, którzy otrzymują pensje z naszych podatków, nie mają pojęcia o organizacji takich spotkań
- punktował amerykanista Artur Wróblewski.