Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Koniec Platformy Obywatelskiej na Śląsku. "Gazeta Polska" opisuje sytuację po sejmikowej klęsce

Rozgoryczenie, frustracja, żądza rozliczeń, lizanie ran i liczenie strat – tak najkrócej można opisać sytuację Platformy Obywatelskiej po niespodziewanej utracie władzy w województwie śląskim – pisze w nowym numerze „Gazety Polskiej” Grzegorz Wierzchołowski.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

To wyjątkowa i bardzo smutna dla samorządu województwa śląskiego chwila. Przed chwilą przeszliście do porządku dziennego nad czymś, co na zawsze zapisze się haniebnymi zgłoskami w historii samorządu województwa śląskiego. To ordynarny akt korupcji politycznej

– grzmiał podczas pierwszego posiedzenia Sejmiku Województwa Śląskiego VI kadencji poseł Borys Budka z PO. Odnosząc się do „przestępstwa” dokonanego przez radnego Wojciecha Kałużę, który nieoczekiwanie wsparł koalicję PiS, Budka dodał: 

Obiecuję, że wcześniej czy później właściwe organy władzy publicznej wyjaśnią, kto tego aktu hańby dokonał za określone korzyści osobiste, majątkowe, kto i za jaką cenę dopuścił do tego, że ta kadencja rozpocznie się od dramatycznego aktu zdrady. 

W słowach nie przebierała też śląska posłanka Nowoczesnej Monika Rosa. – Wojtek, za co sprzedałeś swoją twarz? Nie ma pieniędzy, które ci ją zwrócą! – mówiła podniesionym głosem.

Tymczasem to właśnie Budka i Rosa, a nie Kałuża, obwiniani są przez lokalnych działaczy PO i Nowoczesnej za nieoczekiwaną klęskę. Bo tylko w takich kategoriach ocenia się w środowisku śląskiej Platformy utratę sejmiku wojewódzkiego na rzecz Zjednoczonej Prawicy. Dlaczego Rosa? Według informacji „GP” to posłanka Nowoczesnej doprowadziła do tego, że na jedynce listy Koalicji Obywatelskiej do sejmiku znalazł się Wojciech Kałuża, dziś opluwany i wyzywany od zdrajców. Rosa, która i tak nie jest zbyt popularna w strukturach swej partii (zdecydowanie częściej bywa w Warszawie niż na Śląsku), miała przekonać do tej kandydatury lidera PO Grzegorza Schetynę. Sama parlamentarzystka twierdzi dziś oczywiście, że przypisywanie jej roli w umieszczeniu Kałuży na liście to kłamstwo, i sugeruje, że PO i Schetyna podjęli taką decyzję samodzielnie, gdyż wcześniejszy kandydat Nowoczesnej do pierwszego miejsca był niemile widziany z powodu związków z Robertem Biedroniem.

Więcej w środowym numerze tygodnika „Gazeta Polska” (28 listopada)
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

sm