Ilu sędziów – czynnych w okresie stanu wojennego – sprzeciwiło się komunistycznej władzy? – To bardzo małe grono. Jeżeli wziąć pod uwagę najdrobniejsze objawy niesubordynacji, to wystarczyłoby palców rąk, aby wymienić wszystkich. Natomiast jeśli chodzi o poważniejsze działania, było ich zaledwie trzech – mówi „Gazecie Polskiej” sędzia dr Jakob Maziarz, który przeprowadził tytaniczną pracę, badając archiwa w całej Polsce, aby odnaleźć ich historie. – Tylko oni podjęli działalność otwarcie opozycyjną – podkreśla.
Sędziowie w opozycji
Grzegorz Długi został asesorem ówczesnego Sądu Powiatowego w Mikołowie w listopadzie 1981 roku, a kilka tygodni później junta Wojciecha Jaruzelskiego ogłosiła stan wojenny. W nocy z 16 na 17 grudnia Długi pojawił się przed kopalnią „Wujek” w Katowicach, czyli tuż po krwawej pacyfikacji przeprowadzonej przez wojsko i ZOMO, podczas której zamordowano dziewięciu górników. 26-letni asesor został zatrzymany, w jego samochodzie znaleziono „maszynę do pisania, papier maszynowy oraz ulotki o treści antypaństwowej”. Natychmiast uruchomiono cały aparat przeciwko młodemu prawnikowi.
– czytamy w projekcie książki sędziego Maziarza, która wkrótce znajdzie się w księgarniach.
27 maja 2025 r. zapraszamy Państwa do Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL na konferencję naukową.
— Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Polit. PRL (@MuzeumWykletych) May 15, 2025
Szczegółowy program konferencji na stronie: https://t.co/h4mU5kD5Rp pic.twitter.com/HTRXTzjqJA
Andrzej Jacko orzekał w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim. Jak czytamy w archiwalnych dokumentach: „(…) zatrzymany został przez funkcjonariuszy MO w czasie naklejania (…) plakatów o treści antypaństwowej, antypartyjnej i antysojuszniczej”. „Tym samym utracił rękojmię do należytego wykonywania obowiązków sędziego w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” – stwierdziło Ministerstwo Sprawiedliwości, a Rada Państwa błyskawicznie odwołała go ze stanowiska sędziego.
Hubert Błaszczyk był sędzią w Świebodzinie (Lubuskie). Od sierpnia 1981 roku budował lokalne struktury Solidarności, a po wprowadzeniu stanu wojennego działał w podziemiu. Wpadł w kwietniu 1982 roku, zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa, a kara – po procesie w trybie doraźnym – była surowa: cztery lata pozbawienia wolności. „Według pisemnego uzasadnienia wyroku, sędzia Błaszczyk miał uczestniczyć w nielegalnej działalności związkowej, w ramach której pod pseudonimem Konar opracowywał i sporządzał komunikaty do prasy podziemnej. Miały one zawierać »fałszywe wiadomości dotyczące stosowania przez władzę terroru i represji w stosunku do ludności«, które cechowała »realna zdolność do wywołania niepokoju publicznego lub rozruchów«. Jak ocenił sąd: »To już nie są ulotki, to są już czynności zmierzające do zbrodni i tego nie można tolerować i bagatelizować«” – wspominał na łamach „GP” dr Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
Oczywiście, został także wyrzucony z grona sędziów.
Na czarnej liście
Komunistyczne władze do końca PRL czujnie ich obserwowały, oni jednak nigdy nie dali się złamać.
Długi został internowany, później tymczasowo aresztowany, ale po odzyskaniu wolności kontynuował działalność opozycyjną, za co spotykały go dalsze represje. W końcu wyjechał do Australii.
Szczególnie mocno ucierpiał Błaszczyk, a przede wszystkim jego najbliżsi. „W momencie skazania był żonaty, miał dwoje dzieci w wieku 2 i 5 lat. Do dziś ze wzruszeniem wspomina widzenia z rodziną w zakładzie karnym, gdy córka, zmęczona podróżą, spała na jego kolanach, a syn brał go za rękę, mówiąc: »Idziemy, tata, wychodzimy«” – relacjonował dr Wytrykowski. Błaszczyk konsekwentnie odmawiał podpisania wniosku do Rady Państwa o akt łaski. W więzieniu spędził półtora roku, wyszedł wcześniej na wolność, bo objęła go amnestia. Nadal jednak go szykanowano, esbecy stale go inwigilowali, nie pozwolono mu pracować jako radca prawny czy nawet otworzyć biura pisania podań. Nierzadko pozostawał bez środków do życia, właściwie był bezrobotny, choć rzekomo w PRL-u tacy nie istnieli. W 1987 roku wyemigrował do Australii, gdzie na utrzymanie rodziny ciężko pracował fizycznie.
Natomiast Jacko trafił na prowincję, gdzie przez dziesięć lat pracował jako radca prawny.
! @KRS_RP apeluje do Prezesa Rady Ministrów @donaldtusk o przyznanie emerytury specjalnej sędziemu Hubertowi Andrzejowi Błaszczykowi, represjonowanemu w stanie wojennym za działalność w „Solidarności” i walkę o wolność słowa. Skazany na 4 lata więzienia i niesłusznie wydalony… pic.twitter.com/MD65sVAEsM
— Dagmara Pawełczyk-Woicka (@DPawelczykW) May 24, 2025
Nadal obrażani!
Losy trzech sędziów, którzy w stanie wojennym sprzeciwili się komunistycznej władzy, różnie potoczyły się w III RP.
Jacko wprawdzie wrócił w 1990 roku do orzekania, ale sędziowskiej kariery nie zrobił – do końca zawodowej aktywności pracował w sądzie rejonowym na Śląsku. Długi jest adwokatem. Najpierw trafił do dyplomacji, będąc konsulem w Chicago i Waszyngtonie, później zdecydował się na karierę polityczną. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku kandydował do Sejmu z listy Kukiz’15 i uzyskał mandat posła. W następnych wyborach nie startował. Natomiast Błaszczyk od dziesięcioleci bardzo aktywnie działa w organizacjach polonijnych w Australii. Do zawodu prawniczego nigdy nie wrócił, choć wyrok skazujący został w 1994 roku zmieniony – opozycjonistę uniewinniono, ale nie przywrócono do służby sędziowskiej.
Coś ich jednak łączy. – Byłem bardzo zaskoczony, że ich historie są kompletnie nieznane nawet w środowisku sędziowskim – podkreśla dr Maziarz.
– Myślę, że w tej sprawie nie chodzi o jakieś zadośćuczynienie czy honorowanie – absolutnie wystarczająca jest pamięć o tym, że ich postawa może być uniwersalnym wzorcem, niezależnie od tego, jakie mamy czasy.
Zamiast tego dochodziło do sytuacji absolutnie skandalicznych. Chociażby kilka miesięcy temu Olimpia Barańska-Małuszek, pochodząca z Lubuskiego prominentna działaczka Iustitii, napisała o Błaszczyku: „To jakiś prawicowy troll”.
Skazywali – zostali prezesami
Co wyjątkowo bulwersuje, w III RP kariery w sądownictwie bardzo często zrobili ci, którzy w stanie wojennym skazywali opozycjonistów. Chociażby rzecznik dyscyplinarny, który domagał się ukarania Jacko, został pierwszym w latach 90. prezesem Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Lista podobnych przykładów jest bardzo długa.
W ostatnich latach najgłośniejsza była sprawa Józefa Iwulskiego, który został nawet prezesem Sądu Najwyższego. Jak ujawniła „Gazeta Polska”, w stanie wojennym skazywał on opozycjonistów, m.in. na więzienie za kolportaż ulotek. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej chciał mu postawić zarzut zbrodni komunistycznej, ale zablokowano procedurę uchylenia immunitetu. Iwulski przeszedł w stan spoczynku i korzysta ze wszystkich przywilejów.
– To są sędziowie [Błaszczyk, Długi, Jacko – przyp. red.], którzy nie dali się złamać juncie generała Jaruzelskiego. Tego samego, który był patronem Okrągłego Stołu i który, ręka w rękę z partyjną KRS, w 1990 roku wręczał nominacje całemu składowi „odnowionego” Sądu Najwyższego. Dlatego nie może dziwić, że wolna Polska zapomniała o takich bohaterach jak Hubert Błaszczyk, a dopieszczała sędziów stanu wojennego, którzy skazywali takich ludzi jak Hubert Błaszczyk czy Andrzej Jacko. Wspierała i chroniła przestępców sądowych, którym w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego uchylałem immunitety
– tłumaczy dr Wytrykowski. – Ta jawna podłość zdecydowanie oburza każdego przyzwoitego człowieka. Dlatego uważam, że krzywdy powinny zostać naprawione. Czekam na przywrócenie Huberta Błaszczyka do służby sędziowskiej. O jego postawie powinno się uczyć na aplikacjach prawniczych jako sędziego, który „zachował się, jak trzeba” – podkreśla.
Poniedziałek o 7:08 #GośćPoranka #RadioRepublika – @R_A_Ziemkiewicz!
— Radio Republika (@radio_republika) May 25, 2025
Pisarz, publicysta, komentator @RepublikaTV i @DoRzeczy_pl.
Marsze, rozmowy, spotkania i ostatnia prosta przed II turą!
Nie przegap!
Włącz https://t.co/m0IifI5bBZ 📻🗳️🗨️🇵🇱#Polityka #Wybory2025 pic.twitter.com/fIvQ3YU5aV