Stwierdzenia, które padają w artykułach, są głęboko krzywdzące i nieuprawnione - tak o publikacjach Onetu dotyczących karabinka Grot mówił dziś Andrzej Kensbok, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Fabryka Broni Łucznik skierowała już dwa pozwy przeciwko wydawcy serwisu.
Portal Onet.pl przygotował ostatnio serię publikacji dotyczących karabinka Grot, produkowanego przez radomską Fabrykę Broni Łucznik. Dziennikarze pisali o rzekomych wadach karabinka, jak również o naruszeniu procedur dopuszczenia do użytku nowej broni. Według raportu, na którego fragmenty powołał się Onet, po testach okazało się, że karabinek "jest tak zły, że zagraża żołnierzom".
Fabryka Broni Łucznik w Radomiu zdementowała tezy zawarte w artykule i zarzuciła autorom tekstu nierzetelność, wyrażając "wątpliwości dotyczące obiektywizmu, a także intencji publikacji". Podkreśliła, że wady właściwe każdej nowej konstrukcji są usuwane, a karabinek jest udoskonalany w porozumieniu z wojskiem.
Wówczas na Onecie pojawił się kolejny tekst - "Wojsko zwraca wszystkie karabinki Grot fabryce do poprawki po tekstach Onetu". Napisano - za "Rzeczpospolitą" - że Fabryka Broni Łucznik "poprawi wszystkie dostarczone wojsku" karabinki Grot, by "wyeliminować najczęściej zgłaszane usterki". Również tym razem fabryka wydała oświadczenie. Łucznik stwierdził, że "opublikowany materiał jest nierzetelny i manipulując publikacją z innego medium, wprowadza w błąd opinię publiczną".
Andrzej Kensbok, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w porannej rozmowie z Polskim Radiem 24 zapewnił, że karabinek Grot to bezpieczna konstrukcja. - Stwierdzenia, które padają w artykułach, są głęboko krzywdzące i nieuprawnione - powiedział, komentując ostatnie artykuły portalu Onet.pl.
- Publikacje wyrządziły na pewno szkody wizerunkowe, ale co gorsza, podważyły zaufanie żołnierzy do sprzętu, jaki produkujemy. Na to nie możemy sobie pozwolić. Z dumą od 100 lat przestrzegamy przemysłowych standardów
- podkreślił szef PGZ.
Kensbok wyjaśnił, że jeżeli chodzi o karabinek Grot, to nie było wypadków z nim związanych, jak również uwag o bezpieczeństwie. Skąd więc takie artykuły? Prezes PGZ wyjaśnia:
"Jest wiele podmiotów, które nieprzychylnym okiem patrzą na nasze uzbrojenie. Fakt, że publikacja pojawia się w Polsce niemalże równocześnie z publikacją na portalach ukraińskich, nie może być wyłącznie zbiegiem okoliczności"
Fabryka Broni Łucznik złożyła pozwy do radomskiego sądu, w którym domaga się zadośćuczynienia w wysokości łącznie dwóch milionów złotych oraz przeprosin od wydawcy portalu - Ringier Axel Springer.