Od kilku dni w mediach trwa dyskusja o poniedziałkowym zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów 51-letniej Elżbiecie Podleśnej, znanej z ulicznych protestów antyrządowych. Ma związek z profanacją wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej. Kobieta usłyszała zarzut z art. 196. Kodeksu karnego, dotyczący "znieważenia publicznie przedmiotu czci religijnej".
Narosłe wokół samego zatrzymania domysły prostował wczoraj na antenie Polskiego Radia minister spraw wewnętrznych, Joachim Brudziński.
- Sytuacja z zatrzymaniem pani Podleśnej wyglądała zupełnie inaczej niż jest to przedstawiane opinii publicznej. Od wczoraj słyszymy o wejściu do tej pani o 6 rano. Policja zapukała o godzinie 7, a nie wtargnęła o godzinie 6 – jak to się przedstawia
– tłumaczył minister.
Joachim Brudziński zaznaczył, że działania policji były adekwatne do sprawy. Dodał, że funkcjonariusze w tej sprawę podjęli działania po zgłoszeniu przestępstwa przez proboszcza płockiej parafii, na terenie której doszło do profanacji.
W gronie oburzonych znalazł się w związku z tą sprawą także Donald Tusk, który mówił o "wolności wizji artystycznej".
- (...) O wiele ważniejsze dla przyszłości Polski jest to, czy będziemy zamykali ludziom usta, czy będziemy wsadzali do aresztu kogoś, kto ma odrębną wizję artystyczną - mówił w Poznaniu szef Rady Europejskiej. Głośna w tej sprawie była również opozycja "uliczna", organizująca manifestacje, na których afiszowano się wizerunkiem Czarnej Madonny z tęczową aureolą.
O krok dalej poszedł jednak kandydat Koalicji Europejskiej na europosła, wiceszef SLD, Andrzej Szejna, który postanowił porównać zatrzymanie Podleśnej... z zamachem na redakcję "Charlie Hebdo".
Zapytam otwarcie: Czym różni się, oprócz skali przemocy, nasłanie, przez @jbrudzinski, policji o 6.00 rano, na autorkę #MatkaBoskaTeczowa od ataku islamskich terrorystów na tygodnik Charlie Hebdo w 2015 roku, za karykaturę Mahometa?
— mec. Andrzej Szejna (@AndrzejSzejna) 8 maja 2019
Skandal - to jest bardzo delikatne określenie!
Do zamachu na francuską redakcję "Charlie Hebdo" doszło 7 stycznia 2015 r. Wówczas dwóch napastników wdarło się do redakcji i krzycząc "Allah akbar", otworzyło ogień do dziennikarzy. W wyniku strzelaniny śmierć poniosło 12 osób, a 11 innych zostało rannych. "Charlie Hebdo", będące pismem satyrycznym, wielokrotnie publikowało dość zjadliwe karykatury o charakterze religijnym, w tym m.in. Mahometa. Redakcja od kilkunastu lat znajduje się "na celowniku" islamskich ekstremistów - w 2011 r. spalono siedzibę "CH", a redaktor naczelny otrzymywał pogróżki.