Prokuratura zebrała materiał dowodowy, który w wysokim stopniu uprawdopodabnia, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa - powiedział dziś minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, komentując sprawę Jacka K. Jak dodał, nie jest wykluczone, że na zatrzymanego były wywierane naciski, by wycofywał się z decyzji wskazujących na to, że chciał właściwe zareagować na patologię wyprowadzania pieniędzy.
Ziobro podkreślił, że zadaniem prokuratury jest badać wszystkie wątki w sprawie.
Również i te okoliczności, które miały wyjaśnić, dlaczego wiceminister finansów w okresie rządów PO podejmował tak nieracjonalne z punktu widzenia interesu Skarbu Państwa decyzje
– ocenił.
Jak powiedział, była niewielka grupa zainteresowanych właścicieli jednorękich bandytów, którzy uzyskiwali z tego tytułu gigantyczne korzyści kosztem Skarbu Państwa.
Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski ocenił, że zasadne jest postawienie Jackowi K. zarzutów niedopełnienia obowiązków.
Poinformował na konferencji prasowej, że "zaniechania podejmowane przez Jacka K., które w zarzucie zostały szczegółowo opisane" doprowadziły do tego, że automaty do gier o dużych wygranych były lokowane w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Z tego, co dzisiaj wiemy, z ustaleń śledztwa wynika, iż wiceminister finansów posiadał szeroką wiedzę na temat tego, że taki proceder ma miejsce, i nie podejmował właściwych działań
- podkreślił prokurator krajowy.
Po tym, jak na skutek działań podlegającej mu służby celnej zdecydował się przeprowadzić badania wybranych automatów pod koniec 2008 r., nagle w lutym 2009 r. wycofał się z tego badania, które mogłoby przynieść efekt pokazujący, iż to są automaty do wysokich wygranych - dodał.
Nie wykluczamy, że na pana wiceministra rządu PO były wywierane naciski, aby w taki sposób postępował, aby wycofywał się z pewnych decyzji racjonalnych, które w tym czasie podejmował, wskazujących na to, że on chciał właściwie zareagować na tę patologię wyprowadzania pieniędzy na ogromną skalę kosztem polskiego budżetu państwa
- mówił z kolei Ziobro.
Jak ocenił, decyzji K. nie da się racjonalnie wytłumaczyć "bez zrozumienia pewnego kontekstu, w jakim to się działo, bez też sięgnięcia do rozmów i spotkań na cmentarzach i stacjach benzynowych, bez tego, co tak naprawdę zamierzali jego decydenci i dlaczego tolerowali tego rodzaju skalę wypływu pieniędzy w stronę mafii jednorękich bandytów".
Szef resortu sprawiedliwości oświadczył jednocześnie, że dalsze kroki procesowe w postępowaniu dot. Jacka K. - w tym o ewentualnym tymczasowym aresztowaniu b. wiceministra - należą do prowadzącego sprawę prokuratora referenta. Zapewnił, że przełożeni nie będą ingerować w decyzję prokuratora referenta.
Ziobro zwrócił w tym kontekście uwagę, że w okresie rządów PO-PSL śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej było "bliskie finału w postaci postawienia zarzutów", także zatrzymanemu dzisiaj rano byłemu wiceministrowi.
Niestety kierownictwo prokuratury w tamtym czasie nie pozwoliło prokuratorowi referentowi prowadzącemu tę sprawę postawić zarzutów, realizować wyników śledztwa; śledztwo zostało mu odebrane, no i w konsekwencji ta sprawa nie była dalej w sposób należyty prowadzona
- dodał Ziobro.