Guy Verhofstadt, znany z ataków na Polskę za rzekome łamanie demokracji, jeszcze do niedawna pobierał pieniądze od belgijskiej spółki Exmar, robiącej interesy z Gazpromem. Ale Exmar – jak ustaliła „Gazeta Polska” – ma także w najbliższym czasie podpisać kontrakt z Iranem, który uważany jest za jednego ze sponsorów światowego terroryzmu.
„Na ulicach Warszawy odbył się 60-tysięczny marsz faszystów. Neonazistów, białych suprematystów. Nie mówię tu o Charlottesville w USA, mówię o tym, co działo się w Warszawie, stolicy Polski. Marsz ten miał miejsce 300 km od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie”
– grzmiał niedawno w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt.
Przewodniczący grupy liberalnej w europarlamencie jest jednym z najzacieklejszych przeciwników rządu w Warszawie. Z pozycji „demokratycznych” atakuje zmiany dokonywane przez PiS, strasząc rzekomym autorytaryzmem Jarosława Kaczyńskiego. W marcu 2017 r., nawołując do nałożenia na Polskę sankcji, pisał:
„Odkąd tylko przejęła władzę w 2015 roku, polska populistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wymierzyła systemowy atak na liberalno-demokratyczne instytucje kraju. PiS podważył władzę Trybunału Konstytucyjnego i nieustannie atakuje niezawisłość sądów, próbując jednocześnie założyć kaganiec prasie”.
Ale „demokrata” Verhofstadt powinien najpierw spojrzeć na własne ręce.
Kilkanaście dni temu portal Politico Europe ujawnił, że Verhofstadt jest powiązany z aferą „Paradise Papers”, czyli ujawnionymi niedawno dokumentami z rajów podatkowych. Chodzi o belgijską firmę Exmar, w której władzach w latach 2010–2016 zasiadał polityk. Roczne sprawozdanie tego przedsiębiorstwa żeglugowego pokazuje, że Verhofstadt zarabiał tam 60 tys. euro rocznie. Według dokumentów opublikowanych w ramach akcji „Paradise Papers” Exmar ma spółkę-córkę Exmar Offshore, zarejestrowaną na... Bermudach. Została ona założona w 1997 r. i zajmuje się m.in. energetyką.
Ale pobieranie pieniędzy od podmiotu mającego spółkę-córkę w rajach podatkowych to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak sprawdziła „GP”, Exmar jest bliski sfinalizowania kluczowej dla Iranu umowy, dzięki której państwo to – uznawane przez USA za sponsora międzynarodowego terroryzmu – ma stać się regionalnym eksporterem skroplonego gazu ziemnego (LNG).
21 listopada tego roku branżowy portal Oilandgas360.com poinformował, że projekt – wspólne przedsięwzięcie Iranu i norweskiej Hemla Vantage – „mógłby dać Iranowi taktyczny atut w pogłębianiu stosunków z partnerami w Europie i Azji”. Dalej czytamy, że kontrolowana przez rząd w Teheranie Narodowa Irańska Spółka Naftowa podpisała porozumienie z Hemla Vantage, na podstawie którego zostanie stworzona przez Iran instalacja skraplania gazu ziemnego. Ma ona znaleźć się na statku wydzierżawionym od... belgijskiego Exmaru. Dzięki temu projektowi – którego wartość wyceniana jest na 600 mln dolarów – Iran w ciągu najbliższych 20 lat ma produkować co najmniej 500 tys. ton gazu LNG rocznie.
Jak dotąd wszelkie takie próby Iranu kończyły się fiaskiem z powodu sankcji nałożonych przez Zachód (zniesionych w styczniu 2016 r.). W ich wyniku zagraniczne podmioty, które chciały dostarczyć technologię skraplania gazu ziemnego opatentowaną przez amerykańskie przedsiębiorstwa, nie mogły tego zrobić bez narażania się na konflikt z prawem. Teraz – dzięki firmie powiązanej z Verhofstadtem – marzenia autorytarnej władzy Iranu mogą się ziścić.
Jednostka pływająca, która ma zostać dostarczona przez Belgów Iranowi, to Caribbean FLNG. Ma ona być ulokowana na irańskiej wyspie Chark w północnej części Zatoki Perskiej. Według irańskiej prasy Teheran – gdyby projekt doszedł do skutku – mógłby eksportować gaz LNG już pod koniec 2018 r.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Czytamy, czytamy, czytamy. @GPtygodnik pic.twitter.com/7kl3yNWkh8
— Jacek Klim (@jacekbea) 6 grudnia 2017