Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Napad na córkę Kazimierza Jagiellończyka

Na beskidzkich górach możnowładcy budowali ufortyfikowane zamki i zameczki. Nie zawsze jednak służyły one do ochrony granic. Ponieważ wiodły tędy liczne szlaki kupieckie i pielgrzymie, niektórzy z wielmożów zaczęli trudnić się napadami i rozbojami. Legenda głosi, że słynnymi rozbójnikami byli bracia Spytko i Włodko Szkrzyńscy herbu Łabędź, właściciele Żywca, Grojca i okolic. Grasowali po gościńcach w połowie XV wieku, pozostając nieuchwytnymi dla wojsk królewskich.

Miniatura z Kodeksu Manesse
Miniatura z Kodeksu Manesse

Podobno bracia weszli w porozumienie z innymi podobnymi sobie „rycerzami” m.in. z Gelsem, właścicielem zamku Kopiec nad Solą, Janem Puczkiem czy braćmi Cetryczowiami, którzy z kolei trzęśli Dolnym Śląskiem. Skrzyńscy napadali na karawany kupieckie jadące z lub do Czech i na Węgry. Wsławili się mściwością, okrucieństwem i niepohamowaną żądzą zysku. Rozbójnicy nie cofali się przed niczym – rycerz Gels podniósł rękę na córkę królewską Elżbietę, która podróżowała pod opieką dwórek Barbary Sulickiej i Katarzyny Siemiginowskiej. Napaści dokonano na gościńcu do Krakowa, Elżbiecie udało się uciec, ale dwórki zginęły w męczarniach. Wściekłość Kazimierza Jagiellończyka była ogromna. Tropiąc Gelsa dowiedziano się, że prawdopodobnie pomagał mu także Spytko Skrzyński. Pod zamek na Grojcu ruszyły wojska królewskie, a Spytko przygotował się do oblężenia. Jak to w legendach bywa, i w życiu się zdarza, wielmożę zdradził ktoś z bliskiego otoczenia. Na nic zdały się warowne mury i zapas jedzenia, żołnierze obstawili wszelkie możliwe tajemne drogi ucieczki i zmusili go do poddania się. W grę wchodził tylko wyrok śmierci, który wydał sam Kazimierz Jagiellończyk. Spytka zamknięto w wielkiej dębowej beczce nabijanej gwoździami, którą zrzucono z zamkowego wzgórza. O całej sprawie pewnie szybko by zapomniano, gdyby któregoś dnia na dziedzińcu żywieckiego zamku nie pojawiła się mglista postać, która toczyła przed sobą wielką beczkę. Wkrótce zjawa znikła, ale spod ziemi słychać było jeszcze przez chwilę głuche dudnienie. Ludzie zaczęli opowiadać, że duch Skrzyńskiego pokutuje za swe zbrodnie. Od tamtej pory owe dziwne, upiorne dźwięki słychać nie tylko na żywieckim zamku, lecz także na uliczkach, które do niego prowadzą.

 



Źródło: niezależna.pl

#legendy żywieckie #Kazimierz Jagiellończyk #Żywiec #rabusie szlaków #rycerze -awanturnicy #rozbójnicy

Magdalena Łysiak