Senat dołączył dziś do porządku obrad projekt uchwały "w obronie niezawisłości sędziów i niezależności wymiaru sprawiedliwości". Stało się to w ponownym głosowaniu, wcześniej zabrakło kworum, ponieważ senatorowie PiS wyszli z sali. W ponownym głosowaniu udział wzięło pięciu z nich, w wyniku czego było kworum. Wniosek marszałka poparło 51 senatorów, natomiast czterech było przeciw.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, pytany przez dziennikarzy o zachowanie senatorów PiS oświadczył, że należy im przypomnieć art. 19 Regulaminu Senatu, który "jasno mówi, jakie są obowiązku senatora".
- Jeżeli jest potwierdzona obecność na liście obecności, to również nie wolno uchylać się od głosowania
- zaznaczył Grodzki.
Ocenił, że uchwała "w obronie niezawisłości sędziów i niezależności wymiaru sprawiedliwości" jest "bardzo wyważona jak na to, w jaki sposób sędziowie są traktowani przez obecną władze oraz jakich epitetów używa się, by określać ich grupę zawodową".
- Decyzja, którą senatorowie PiS podjęli wychodząc z sali, była po pierwsze niezgodna z regulaminem Senatu, po drugie - kompletnie nieroztropna
- stwierdził marszałek Grodzki.
Marszałek Senatu zapomniał chyba, w jaki sposób w przeszłości często postępowali politycy Platformy Obywatelskiej. W Sejmie dochodziło do prób zerwania kworum, zdarzyło się nawet, że opozycja skompromitowała się w trakcie takiej próby, kiedy to "dwóm osobom zabrakło refleksu" - jak tłumaczył Borys Budka.
Ale skoro mówimy o Senacie, to również i tu mamy dobry przykład. Przenosimy się do 7 grudnia 2017 roku. Senatorowie Platformy Obywatelskiej biorą udział w głosowaniach tego dnia, lecz kiedy przychodzi do głosowania zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, postanawiają zerwać kworum. Wyciągają karty do głosowania. Wśród osób, które tak postępują jest również senator Tomasz Grodzki. Czyżby punkt widzenia zmienił się wraz z punktem siedzenia?