Jak informował dziś portal niezalezna.pl, prokuratorzy i funkcjonariusze CBA weszli do mieszkania posła PO. Przeszukanie ma związek z podejrzeniem przyjmowania przez niego łapówek w czasach, gdy był ministrem w rządzie Platformy.
Warto pamiętać, że Gawłowski był też jednym z "bohaterów" afery taśmowej. Ówczesny wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski rozmawiał z lobbystą Piotrem Wawrzynowiczem o spotkaniach ze związkami zawodowymi.
Gawłowski: „Maciek [minister środowiska Maciej Grabowski] do mnie mówi: chodź ze mną na spotkanie ze związkami zawodowymi. Pytam: chcesz mieć dobre spotkanie czy zje…ne? On mówi: no nie, no, raczej dobre. Ja mówię: To idź sam! Tak, kurde, to jest – powiem to uczciwie – co nowy minister, jest spotkanie ze związkami i ja tam jestem. Po ch... ja tam mam iść po raz czwarty!
Wawrzynowicz: Kwiatek do kożucha. Cztery godziny pier...lenia o niczym.
Gawłowski: O niczym. Beznadziejne pensje, beznadziejne coś tam, skargi – niech spier...lają!
Pytany o nagrania z restauracji "Sowa i przyjaciele" porównywał się do... ofiary gwałtu.
Polityk gościł w Radiu Koszalin. Tam zapytany o aferę podsłuchową tłumaczył się w kuriozalny sposób.
Kolejny raz muszę coś tłumaczyć. Zastanawiam się, dlaczego. Czy osoba zgwałcona i gwałciciel są tak samo zamieszani w gwałt? Dochodzi dziś do bardzo dziwnej sytuacji, ja nie popełniłem niczego złego. To w stosunku do mnie złamano prawo. To z mojego wniosku prokuratura prowadzi dziś postępowanie. A ja mam się tłumaczyć? Czy osoba zgwałcona ma się tłumaczyć? Przecież to jest chore
- stwierdził sekretarz PO.
Polityk zasłynął również z prowadzenia na własną rękę "dochodzenia" w sprawie ujawnionych taśm. Dowodem na związki PiS z ujawnieniem taśm miało być zdjęcie Pawła Szefernakera w programie kulinarnym Cezarego Gmyza.
Dla byłego ministra "dowodem" spisku Szefernaker-Gmyz było zdjęcie sprzed z programu "Kuchnia Polska".
Co wtedy wygadywał Gawłowski:
Jestem pewny, że wszyscy bez wyjątku znacie taśmy z mojej rozmowy z Wawrzynowiczem doskonale i wiecie o tym, że tam nie było ani słowa o tych sprawach, które zostały po raz kolejny ujawnione. Ale zostały one ujawnione trzy dni przed wyborami, zostały ujawnione przez jednego z dziennikarzy, który bardzo mocno wspiera PiS i jednego z polityków, który tutaj przyjechał z Koszalina, nie jest stąd i takie elementy pisowskiej brudnej kampanii próbuje przenieść na grunt koszaliński.
Żeby nie mówić pustosłowiem, to ja państwu zdjęcie rozdam z ostatnich dni. To jest ten polityk, z tym dziennikarzem, który ponoć opublikował te sensacje, gdzie pada moje nazwisko. Proszę bardzo, to jest dla państwa. Poproszę żeby rozdać te zdjęcia, żebyście mieli również dowód czarno na białym, że to jest absolutnie zaprojektowana, zaplanowana i z pełną premedytacją przeprowadzana akcja, która ma mnie zdyskredytować.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Dowód” na związki PiS z ujawnieniem afery taśmowej - zdjęcie z gotowania w kuchni