- Od jakiegoś czasu obserwujemy bardzo wzmożone zabiegi dyplomatyczne Niemiec i niemieckiego biznesu. Być może padają tam jakieś kuszące dla strony ukraińskiej obietnice. Ale przypominam – kanclerz Scholz nie ma władzy, żeby obiecać komuś szybki akces do UE z pominięciem procedur - tak o domniemanych próbach "kuszenia" Ukrainy przez rząd w Berlinie mówił w TV Republika Radosław Fogiel, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
W ostatnich tygodniach widoczny jest kryzys w relacjach na linii Warszawa-Kijów, a nastrojów nie studzi swoimi wypowiedziami publicznymi prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. Padły z jego ust pod adresem Polski zawoalowane oskarżenia o sprzyjanie Rosji. Strona polska odpowiedziała na te zarzuty.
Korespondentka TVP w Brukseli, Dominika Ćosić, powołując się na nieoficjalne przekazy, poinformowała kilka dni temu na Twitterze, że "Niemcy i Francja obiecały władzom Ukrainy szybkie wejście do Unii Europejskiej, jeśli Kijów pomoże w obaleniu obecnego polskiego rządu".
- Od jakiegoś czasu obserwujemy bardzo wzmożone zabiegi dyplomatyczne Niemiec i niemieckiego biznesu. Być może padają tam jakieś kuszące dla strony ukraińskiej obietnice. Ale przypominam – kanclerz Scholz nie ma władzy, żeby obiecać komuś szybki akces do UE z pominięciem procedur
Fogiel, odnosząc się do ostatniej aktywności kanclerza Niemiec, stanowiącej ingerencję w politykę rządu w Warszawie, stwierdził, że "Scholz zapomina, że jego własne Ministerstwo Finansów, co wypomniała mu ostatnio premier Giorgia Meloni, finansuje tzw. organizacje humanitarne, a tak naprawdę, w dużej mierze są to organizacje o charakterze przemytu ludzi. I ściągają tych ludzi do Włoch".