Dziennikarz z "Gazety Wyborczej" załamał się, gdy doszedł do wniosku..., że "koty są PiS-owskie". Wojciech Czuchnowski przejął się do tego stopnia, że aż opublikował na ten temat wpis na Twitterze. Przyznaje, że sam ma kota i zastanawia się, czy da się go jeszcze "nawrócić". A wszystko to za sprawą zawrotnej kariery rudego kota Lisia należącego do dr. Jerzego Targalskiego. W ostatnich dniach pisały o nim media na całym świecie.
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Izrael, Holandia, Tajwan – to tylko niektóre kraje, które obiegło i zyskało ogromną popularność nagranie z kotem Lisiem i jego panem - dr. Jerzym Targalskim, którzy wystąpili w materiale dla programu Nieuwsuur holenderskiej publicznej telewizji NTR.
CZYTAJ WIĘCEJ: Takiej kariery tylko pozazdrościć! O rudym Lisiu wiedzą już na całym świecie
Z takiego obrotu sprawy wyraźnie niezadowolony jest Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej". Swoje niepoważne dywagacje na ten temat wylał - w swoim żenującym stylu - na Twitterze.
Redaktor Czuchnowski zastanawia się, czy jest z nim coś nie tak, bo... jest fanem kotów - podobnie jak zwolennicy PiS-u, którzy z nimi występują w telewizji. Pisze, że sam ma kota i pyta, czy da się go "odzyskać dla normalności".
Wpis dziennikarz "Wyborczej" wywołał żywiołową dyskusję w mediach społecznościowych.
Korespondent TVP Cezary Gmyz skomentował te dziwne rozważania zdjęciem własnego kota.
Internauci nie pozostawili wpisu Czuchnowskiego bez komentarza.