Grupa dziewięciu działaczy Greenpeace wspięła się dzisiaj na liczącą 180 metrów chłodnię kominową elektrowni Bełchatów. W ten sposób - jak twierdzą - chcą zaprotestować przeciwko bierności polityków wobec kryzysu klimatycznego. Nie wykluczają, że akcja może potrwać kilka dni.
Jak wyjaśniają działacze Greenpeace, w przededniu szczytu klimatycznego COP24, który już w niedzielę rozpocznie się w Katowicach, domagają się od liderów politycznych "odejścia od węgla i sprawiedliwej transformacji energetycznej".
Przypominają m.in., że opublikowany w październiku tego roku specjalny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu stwierdza, że "aby uchronić świat przed katastrofą klimatyczną, trzeba powstrzymać wzrost średniej globalnej temperatury na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza".
Zdaniem szefa kampanii Greenpeace na rzecz klimatu Pawła Szypulskiego, projekt polityki energetycznej Polski do 2040 r. ignoruje zagrożenia i wyzwania wynikające z kryzysu klimatycznego; zakłada m.in., że w 2030 r. "wciąż 60 proc. energii elektrycznej produkowane będzie w Polsce z węgla".
?#ObroncyKliamtu na chłodni kominowej elektrowni Bełchatów! ?Domagają się ambitnych działań na rzecz klimatu. Więcej informacji niebawem. #cop24 #endcoal https://t.co/A6ZiiLJAxi pic.twitter.com/Ji3wb0bvCf
— Greenpeace Polska (@Greenpeace_PL) 27 listopada 2018
W rozmowie z PAP Szypulski powiedział, że akcja może potrwać dłużej niż jeden dzień. Decyzja w tej sprawie ma być podejmowana na bieżąco. W wydarzeniu biorą udział osoby z Polski, Austrii, Chorwacji, Indonezji, Niemiec, Szwajcarii i Węgier.
Rzeczniczka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Aleksandra Apanasionek zapewniła, że sytuacja nie ma wpływu na pracę elektrowni.