"Nie została nam nawet jedna rzecz którą dałoby się odratować" - piszą właściciele jednego ze sklepów z centrum handlowego Marywilska 44, które spłonęło w niedzielę nad ranem. Zdruzgotani przedsiębiorcy przekazują informacje o ogromnych stratach.
Dziś nad ranem wybuchł pożar w kompleksie handlowym przy Marywilskiej 44 w Warszawie. W gaszeniu pożaru na Marywilskiej brało udział ponad 240 strażaków, w szczytowej fazie było 99 wozów bojowych. Budynek doszczętnie spłonął, zawalił się jego dach.
W sieci pojawiają się dramatyczne relacje przedsiębiorców, którzy stracili cały swój dobytek w pożarze.
W piątek mieliśmy dużą dostawę a dzisiaj nie ma nic... wszystko się spaliło.... nie została nam nawet jedna rzecz którą dałoby się odratować. Ale wiemy że mamy Was i te wszystkie telefony wiadomości wsparcie od Was dodają nam skrzydeł i się nie poddamy... będziemy narazie robić tylko live próbować to odbudować chociaż nie będzie łatwo... mamy nadzieję że będziecie z nami : z tamtych rzeczy nie zostało nic... ale mamy nadzieję że producenci nas wesprą i odbudujemy to wszystko na nowo...
"Na ten moment jesteśmy tylko online" - informuje inny sklep. Spłonął także salon fryzjerski. "Zaktualizujemy sytuację i powiadomimy klientom tak szybko, jak to możliwe. Bardzo przepraszamy za ten problem" - napisano na jego stronie.
- Straciliśmy dwa nasze najważniejsze sklepy. Jesteśmy w szoku... - napisano na stronie sklepu z modą męską.