Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Dość słów, musimy mieć się czym bronić! Kontrole PiS po ataku

- To był test nie tylko gotowości naszych systemów. To był moment krytyczny, w którym musimy powiedzieć sobie wszyscy prawdę o tym, w jakim stanie jest nasz potencjał obronny. Od dwóch lat nie są aktualizowane plany modernizacji armii. Nie modernizowano systemu antydronowego polskiej produkcji, a już są zapowiedzi kupna systemu niemieckiego. Musimy poznać szczegółowo, jak, czym i w jaki sposób walczono z rosyjskimi dronami. Debata w Sejmie na te pytania nie odpowie – mówią „Gazecie Polskiej Codziennie” Bartosz Kownacki i Andrzej Śliwka.

Dlatego posłowie zapowiadają kontrole poselskie w polskich zakładach zbrojeniowych. Pierwsza ma się odbyć w przyszłym tygodniu w zakładach WZL 2 (produkujących drony dla armii). – Skończył się czas, kiedy można wciąż zadowalać się ogólnikami o posiadaniu sytuacji pod kontrolą. Przez kilka dni drony wlatywały do Polski bez reakcji. Więcej – niezauważone. Dopiero kiedy ośmieleni Rosjanie wysłali cały rój, doszło do słusznej – trzeba podkreślić – reakcji. Ale to stawia szereg pytań. Po pierwsze, czy znamy dokładną trajektorię lotu, kto i przy pomocy jakich systemów w Polsce je wykrył, kto i czym je zestrzelił? Z nieoficjalnych źródeł wynika, że wykrycie i zestrzelenie było możliwe, bo na miejscu były holenderskie F-35. A gdyby ich nie było? – pyta Bartosz Kownacki, wiceszef sejmowej komisji obrony (PiS), były wiceminister obrony. 

– Nie ma na granicy systemu SkyControl produkcji polskiej firmy. A nie ma, ponieważ został wycofany do modernizacji, by go dostosować do nowych warunków teatru wojny. I od dwóch lat nie został zmodernizowany. Od dwóch lat nie zaktualizowano planu modernizacji technicznej armii. Za to na kanwie rosyjskiego ataku mówi się już o kupnie niemieckiego systemu antydronowego Skyranger, a jednocześnie deprecjonuje system polski

– mówi Andrzej Śliwka, członek sejmowej komisji obrony, były wiceminister aktywów państwowych.  

Nasi rozmówcy wskazują, że system SkyControl jest z powodzeniem używany w Ukrainie w walce z dronami. Podobnie z sukcesem korzystają z niego klienci na Bliskim Wschodzie. Dlatego dla dostawcy tego systemu niezrozumiałe jest, dlaczego jest teraz mowa o ewentualnym niemieckim zastępstwie, a także na jakiej podstawie faktycznej ten system jest atakowany przez senatora Trzeciej Drogi, gen. Mirosława Różańskiego (w lipcu przesłał do MON pismo krytykujące wartość systemu antydronowego SkyControl).

 – Najwyraźniej Kosiniak-Kamysz ulega preferencjom politycznym Tuska (Niemcy), a zamiast interesu obrony państwa wciąż rządzą małe interesiki (Różański)

– komentuje Kownacki. Jego zdaniem poważną chorobą jest sposób, w jaki polskie gremia dowódcze w armii traktują polski przemysł zbrojeniowy. – Zamiast inwestować w nasze produkty, wolą kupować zagraniczne, często nie lepsze. Działają reaktywnie, a nie kreatywnie. Wielkim wysiłkiem dwóch ministrów (Macierewicz, Błaszczak) było wręcz wymuszenie realizacji projektu Borsuka. W efekcie kwitnie lobbing, a Polska zdaje się na uzbrojenie wymagające w razie konfliktu dostaw z zewnątrz, co zawsze jest ogromnym ryzykiem – mówi Kownacki. 

– Sytuacja z dronami nie może przykryć faktu, że musimy modernizować armię na różnych polach – mówi Śliwka. Nasi rozmówcy zwracają uwagę na to, że zamiast tworzyć dedykowaną obronę antydronową, wojsko i rząd zaczną tłumaczyć, że np. taką obronę zapewnią nam F-35. – To byłoby strzelanie z armaty do wróbli i szybko wyczerpałoby nasz potencjał obronny i ofensywny. Putin może wysyłać większe roje tylko po to, by wyczerpać zasoby rakiet, których zabraknie, gdy trzeba ich będzie użyć w celach, do jakich są przeznaczone – mówi Kownacki.

Dlatego oczekują danych dotyczących rosyjskiego ataku dronowego i konkretów dotyczących modernizacji, zakupów, wyposażenia obrony antydronowej naszej przestrzeni powietrznej. 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie