Mariusz Błaszczak gościł dziś w "Sygnałach Dnia" radiowej Jedynki. Najważniejszym tematem było oczywiście odwołanie wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce. Szef resortu obrony narodowej uspokaja i podkreśla, że takie działanie jest zrozumiałe ze względu na huragan, zbliżający się do Florydy.
Minister obrony narodowej w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską odniósł się do informacji, która dotarła do Polski wczoraj. Prezydent USA Donald Trump odwołał swoją wizytę w Polsce, jaka miała rozpocząć się 31 sierpnia. Nie zmienia to jednak pewnych planów.
"Jesteśmy przygotowani do tego, żeby przedstawić opinii publicznej informację uzgodniona, gdzie będą stacjonować żołnierze Stanów Zjednoczonych. Dokument jest gotowy"
- powiedział minister Błaszczak, podkreślając, że tę kwestię uzgodnił z amerykańskimi władzami telefonicznie.
Jak stwierdził szef MON, nie ma powodów do obaw w związku z tym, że Donald Trump jednak nie przyjedzie do Polski.
"Donald Trump mówił o przełożeniu swojej wizyty, więc oczekujemy uzgodnienia tego terminu. Jest to zrozumiałe ze względu na zagrożenia związane z nadchodzącym huraganem"
- podkreślił.
Nie brakuje jednak teorii spiskowych, w których brylują politycy i zwolennicy opozycji.
"Poprzednie huragany niosły z sobą zniszczenie i zagrażały życiu. Zagrożenie jest realne, więc decyzja prezydenta Trumpa jest jak najbardziej zrozumiała. Hejterstwo ze strony opozycji to przecież nic nowego, próbują podważyć najlepsze w historii relacje ze Stanami Zjednoczonymi"
- dodał Błaszczak.
Według Błaszczaka, dobre relacje z USA zostaną podtrzymane, a to ma duży wpływ na bezpieczeństwo kraju.
"Polski rząd wydaje 2 procent PKB na obronność, wzmacniamy relacje dwustronne z USA. Obecność żołnierzy USA, teraz zwiększona, jest gwarancją naszego bezpieczeństwa, bo odstrasza ewentualnego przeciwnika"
- wymienił Błaszczak.