10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Czy „roztargnienie” to już choroba zawodowa sędziów? Kolejna skandaliczna decyzja Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy uznał, że sędzia może kraść i dalej skazywać ludzi, również za kradzieże. Sąd dyscyplinarny SN zmienił wyrok usuwający z zawodu sędziego Pawła M., który ukradł element wkrętarki. Obrońca sędziego korzystał z utartej ścieżki – sędzia zabrał rzecz ze sklepu przez „roztargnienie” i „z przepracowania”. Sędziowie SN uznali, że sprawę załatwi kara finansowa.

Zrzut ekranu z youtube.com/TV Republika

Obwinionym o kradzież elementu wkrętarki ze znanej sieci sklepów sędzia wydziału karnego Sądu Okręgowego w Szczecinie nadal będzie orzekał m.in. w sprawach o kradzieże. W swojej 20-letniej karierze w todze ma on na swoim koncie wyroki skazujące za zabór mienia.

Sędzia stanął przed sądem dyscyplinarnym po tym, jak w 2016 r. został przyłapany na gorącym uczynku, gdy wynosił ze sklepu element wkrętarki (łącznik) za który nie zapłacił. W listopadzie Sąd Apelacyjny w Gdańsku dyscyplinarnie usunął z zawodu sędziego Pawła M. Dodatkowo ten sam sąd uznał, że do czasu uprawomocnienia się wyroku sędzia zostanie zawieszony w swoich czynnościach oraz zmniejszył jego zarobki na ten sam okres o jedną czwartą. CZYTAJ WIĘCEJ

Sędzia odwołał się od tej części wyroku, która decydowała o wyrzuceniu go z zawodu i sprawa ta trafiła do Sądu dyscyplinarnego w Sądzie Najwyższym. Trójka sędziów z Marianem Bulińskim na czele uznała, że usunięcie z zawodu jest karą zbyt surową. Sędziowie uznali, że sędzia ukradł element wkrętarki ale usunięcie go z zawodu to kara zbyt surowa. Wystarczy ukarać go  obniżeniem zarobków o jedną piątą przez dwa lata – uznał SN.  

W stanie wojennym Buliński był sędzią Sądu Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy oraz Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Skazywał opozycjonistów, w tym w styczniu 1982 r.  kuriera Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego Wiesława Ratkiewicza na 3,5 roku więzienia. Był również przewodniczącym składu sędziowskiego, który skazał na rok więzienia dwóch mieszkańców Kętrzyna za rozlepianie antykomunistycznych plakatów.

Podczas rozprawy obrońca sędziego szczecińska mecenas Marta Lis-Ciszek - jego znajoma z sal sądowych - stwierdziła, że sędzia zjawił się w sklepie jedynie dla zabicia czasu, a nie dla dokonania kradzieży. Zaznaczyła, że w tym sklepie był znany, czasem bywał tam 2-3 razy dziennie.

Zawsze płacił, nawet za podkładki filcowe - stwierdziła mecenas.

Przekonywała, że w czerwcu 2016, gdy sędzia zabrał tę „feralną małą rzecz” za mniej niż 100 zł ze sklepu, zmagał się ze stresem w czasie „kiedy środowisko sędziowskie było już mocno dyskredytowane” w mediach i przez władze

Przepracowanie i choroba osób najbliższych, wpływają na możliwość naszej koncentracji i na to, że nasze myśli są zupełnie gdzie indziej - stwierdziła mecenas.  

Przytaczała też opinię służbową o sędzim M., z której miałoby wynikać, że to bardzo dobry sędzia i prawnik o wysokiej kulturze bycia. 

Sam obwiniony stwierdził, że zrobił głupotę z roztargnienia i stresu. Stwierdził, że nie zaryzykował by swojego całego życia zawodowego dla takiej, ani żadnej innej rzeczy. 

Z kolei zastępca rzecznika dyscyplinarnego Mariola Głowacka stwierdziła, że odwołanie się sędziego od wyroku jest bezzasadne. Sędzia został zatrzymany przez ochroniarzy sklepu po wyniesieniu skradzionej rzeczy najpierw próbował ukryć skradziony przedmiot a później, gdy mimo to została ona odnaleziona u niego w plecaku, przyjął mandat i zapłacił grzywnę.

Warto dodać, że sędzia usiłował powstrzymać ochronę sklepu przed wzywaniem policji oraz przedstawiał swój immunitet sędziowski. Jak wskazała sędzia Głowacka na podstawie dokumentacji z SO w Szczecinie, obwiniony był zaledwie średnio przepracowany, jak inni sędziowie, którzy tam orzekają. Wskazała też, że sędzia bronił się roztargnieniem, które miał wywołać telefon, który musiał odebrać, gdy zabierał z półki element wkrętarki. Monitoring nie potwierdził, by sędzia zajmował się w tym czasie telefonem. 

Tą całą argumentację strony obwiniającej oraz wyrok sądu dyscyplinarnego I instancji Sąd Najwyższy przekreślił swoim wyrokiem.

Okazało się, że sędzia nawet nie musiał płakać na sali sądowej ani wypowiadać swoich kwestii łamiącym się głosem, jak to miało miejsce przy uniewinnieniu sędziego Mirosława Topyły, który zabrał z lady sklepowej 50 zł należące do starszej kobiety. CZYTAJ WIĘCEJ 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sędzia ukradł element wiertarki. Jest wyrok. SN znów postanowił zadziwić Polaków

 



Źródło: niezalezna.pl

#sąd #nadzywczajna kasta #kradzież #Sąd Najwyższy

Maciej Marosz