Wypowiedzi Tomasza Sakiewicza najbardziej wpłynęły na hejt, który się na nas wylał - mówił w trakcie zeznań Bartosz Kramek. Przyznał też jednak, że pomiędzy słowami dziennikarza - za które wytoczył mu proces - a pierwszym artykułem, który mówił o Fundacji Otwarty Dialog padło wiele słów krytyki z różnych środowisk. - Wielokrotnie miał pan zarzuty od polskiego wymiaru sprawiedliwości, od polskich służb specjalnych (...), czy pana zdaniem wolno to komentować, czy nie wolno? - zapytał pod koniec zeznań Kramka Sakiewicz.
Kramek podtrzymał zeznania Kozłowskiej i zapewnił, że w ich ręce trafiło więcej, niż jedna notatka z polskiego ABW. Miały pochodzić z lat 2018-2019.
"Widziałem obszerną notatkę, którą sporządził analityk ABW, przy tym, ten analityk, który sporządził tę notatkę sam stwierdził, że da się powiązać fundacji Otwarty Dialog z praniem brudnych pieniędzy".
Kramek zapewnił, że nadal jest w posiadaniu tej notatki i powiedział, że jest za tym, aby włączyć ją do materiału dowodowego.
W dalszej części zeznań Kramek przyznał, że pomiędzy publikacją Sunday Times (które jako pierwsze informowało o powiązaniach Fundacji Otwarty Dialog), a wypowiedziami, za które pozwany został Tomasz Sakiewicz, pojawiło się "bardzo dużo" słów krytyki wobec Fundacji Otwarty Dialog.
"Były wypowiedzi publiczne, przede wszystkim członków rządu, polityków Zjednoczonej Prawicy, jeśli wobec tych osób mieliśmy podstawy, to ich też pozwaliśmy" - mówił Kramek.
"Wypowiedzi Tomasza Sakiewicza" - były najdalej idące, kontynuował i jak stwierdził po nich, wylał się na członków fundacji największy hejt. Dopytywany był jednak później, czy skoro wypowiedzi było wcześniej więcej, to skąd pewność, że było to pokłosie wypowiedzi red. naczelnego "Gazety Polskiej".
Pozywający mówił również, że zdanie Tomasza Sakiewicza wielokrotnie pojawiało się w mediach Strefy Wolnego Słowa, co jeszcze zwiększało jej zasięgi. Szczególnie wskazywał na portal niezalezna.pl i na to, że jego zdaniem - za pomocą strony - słowa redaktora, trafiły do jeszcze większej liczby odbiorców. Nie potrafił jednak konkretnie wskazać, czy dziennikarz był cytowany, czy był to komentarz, czy jednak parafraza - co rozmyło oskarżenie.
Kramek opowiedział też o "wpisie na Twitterze", który "był ewidentnie inspirowany wypowiedzią" pozwanego, ponieważ zawierał słowo... "wywłoka". Pytany przez Tomasza Sakiewicza wprost - czy tam go cytowano, lub czy "wylany hejt" zawierał wypowiedzi dziennikarza, Kramek nie był w stanie odpowiedzieć jednoznacznie.
- Wielokrotnie miał pan zarzuty od polskiego wymiaru sprawiedliwości, od polskich służb specjalnych (...), czy pana zdaniem wolno to komentować, czy nie wolno?
- zapytał pod koniec zeznań Kramka Sakiewicz.
Sąd oddalił pytanie
- Czy nazwa Fundacji "Otwarty Dialog" naprawdę oznacza trzydzieści procesów wobec osób, które komentują państwa działalność? - ponowił dziennikarz.
I to pytanie zostało oddalone.