Wojciech Czuchnowski jest zdziwiony faktem, że oskarżono go o znieważenie żołnierza Żandarmerii Wojskowej wulgarnym gestem. - Mogłem w emocjach użyć wobec oficera wulgarnego języka. Ubolewam nad tym, bo nie powinno mieć to miejsca - tłumaczy na łamach onet.pl dziennikarz "Gazety Wyborczej". Portal okrasił informację stosownym komentarzem swojego prawnika.
Czuchnowski to jeden z najzagorzalszych krytyków rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dał się zapamiętać chociażby po swoim "występie" w styczniu 2016 roku. Podczas programu „Po przecinku” w TVP Info odczytał oświadczenie i wyszedł ze studia. Powiedział, że „wróci w demokratycznej Polsce”.
Dlaczego nie protestował, gdy w 2011 roku wyrzucono z pracy 300 dziennikarzy?
- pytali wtedy internauci.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czuchnowski zapytany o Smoleńsk ucieka ze studia. Tak broni Kraśki i Lewickiej
Do opisywanej przez onet.pl sytuacji z udziałem Czuchnowskiego miało dojść w marcu ubiegłego roku w Warszawie. Dziennikarz "Wyborczej" nie chciał ustąpić miejsca kolumnie samochodów ŻW.
Auta miały włączoną sygnalizację świetlną i dźwiękową, jednak Czuchnowski z premedytacją blokował przejazd kolumny. I wtedy stała się rzecz niebywała: zatrzymano kolumnę, a z jednego z samochodów wysiadł oficer, który wdał się w rozmowę, próbując przekonać kierowcę do zjechania na bok. Na to otrzymał odpowiedź: „Pan Macierewicz niestety musi poczekać”. Wtedy żandarm wyjaśnił, że w limuzynie nie ma Antoniego Macierewicza. Później Czuchnowski się chełpił: „Żandarm wkurzony wrócił do swojego auta, po czym cała kolumna objechała wysepkę i przeciwległym pasem się wydostali”
- opisała to zdarzenie Niezależna.pl.
Doszło też do pyskówki, a pod adresem żołnierza padły niewybredne słowa.
Nie powinny być do niego skierowane, lecz do polityków, którzy arogancko nadużywają swoich uprawnień
- usprawiedliwiał się później Czuchnowski.
W grudniu dziennikarza "Wyborczej" wezwał prokurator. Okazało się, że Czuchnowskiego oskarżono o znieważenie żołnierza wulgarnym gestem. Sytuację potwierdziło kilku świadków.
Publicysta od Michnika wyraził ubolewanie na łamach onetu. Portal nie omieszkał natomiast zamieścić komentarza swojego prawnika.
Jest to typowe, że organy ścigania, nie mając dowodów na poważniejszy zarzut, uciekają się do postawienia zarzutu znieważenia, tym bardziej w sytuacji, gdy jedynymi świadkami zdarzenia są funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej, Policji czy Straży Miejskiej
– powiedział Jakub Kudła, szef działu prawnego Ringier Axel Springer Polska.
Czyli jak? Jest dyktatura i terror?