- Niektórzy członkowie KRS zapowiadali, że chcą zablokować przywrócenie instytucji asesora, a sprawa zaświadczeń lekarskich to tylko pretekst - powiedział wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Zapewnił również, że MS dostarczyło KRS wszystkie dokumenty. - Stanowisko KRS dotyczące niepowoływania asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości może być motywowane politycznym oportunizmem - ocenił mecenas Piotr Andrzejewski.
W poniedziałek wieczorem rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Waldemar Żurek poinformował, że Rada postanowiła nie powoływać asesorów. Dodał, że jest to spowodowane niespełnianiem kryteriów ustawowych.
Zgodnie z uchwaloną 11 maja br. nowelą kilku ustaw minister sprawiedliwości dokonuje mianowania na stanowisko asesora na czas nieokreślony. KRS ma natomiast prawo do sprzeciwu wobec powierzenia asesorowi obowiązków sędziego.
Podczas konferencji prasowej członek KRS sędzia Sławomir Pałka mówił, że we wnioskach ministra sprawiedliwości o powołanie asesorów sądowych występują braki m.in. zaświadczeń lekarskich i psychologicznych. Wyjaśniał, że dlatego KRS postanowiła nie powoływać kandydatów MS.
Według Łukasza Piebiaka minister sprawiedliwości wykonał wszystko, czego ustawodawca od niego wymagał. Wiceszef MS zaznaczył, że to KRS uznała, że do dokonania oceny kandydatów należało dostarczyć zaświadczenia o stanie zdrowia.
- Jeżeli KRS tak sobie zażyczyła, to myśmy w tej kwestii, jak i w każdej innej, byli nie tylko bardzo, ale ekstremalnie pomocni. Jeśli dostawaliśmy sygnał ze strony KRS, że czegoś oczekuje - np. zaświadczeń o stanie zdrowia, to ściągaliśmy te dokumenty czy z własnych zasobów, czy zasobów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury - powiedział Piebiak.
Według wiceszefa MS zaświadczenia nie zostały zaakceptowane, bo KRS uznał, że są już nieważne. Jak podkreślił, zgodnie z prawem zaświadczenie lekarskie w przypadku asesorów składa się przed zdaniem egzaminu o przystąpienie do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Jak dodał, nie ma żadnego przepisu, zgodnie z którym takie zaświadczenie traci moc, stąd - w jego ocenie - są one nadal aktualne. Piebiak ocenił argumenty KRS jako "pretekst".
- Od wielu miesięcy niektórzy członkowie KRS-u z Waldemarem Żurkiem na czele zapowiadali, że zrobią wszystko, żeby zablokować przywrócenie instytucji asesora - stwierdził wiceszef MS. - Najpierw posługiwali się argumentem konstytucyjnym, ale nie skierowali skargi do TK, bo im się TK nie podoba. Powiedzieli na konferencji dzisiaj, że formalnie to nie oni są od tego, żeby stwierdzać czy coś jest konstytucyjne czy nie. Skoro przyznali się do tego, że nie są organem uprawnionym, to stwierdzili, że jak trzeba tę reformę zastopować, to trzeba znaleźć jakiś inny pretekst, stąd znaleziono pretekst w postaci zaświadczeń lekarskich - dodał.
- Chodziło tak naprawdę o pretekst, a nie żeby rzeczywiście stać na straży jakichś przepisów o charakterze formalnym - zaznaczył.
Jak mówi mecenas Piotr Andrzejewski "stanowisko KRS pozbawia nas w dużej mierze rozładowania zaległości w rozpoznawaniu naszych spraw przed sądem" oraz "może być motywowane politycznym oportunizmem".
Dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Małgorzata Manowska uznała decyzję KRS za niesprawiedliwą i krzywdzącą.
- W dniu wczorajszym 260 osób stało się de facto cywilnymi ofiarami jakiejś wojny, którą prowadzi Krajowa Rada Sądownictwa przeciwko ministrowi sprawiedliwości - podkreśliła Manowska podczas briefingu w Krakowie.
- Spirala tej wrogości nakręciła się tak bardzo, że absolwenci KSSiP, którym ustawodawca umożliwił odbywanie aplikacji sędziowskiej, zostali z niczym. Jeżeli SN podtrzyma decyzję KRS-u, to oni zostaną z niczym – zaznaczyła dyrektor.
Według niej, "skala krzywdy, jakiej doznali, jest naprawdę ogromna", a zarzuty KRS – "kuriozalne".
- To są ludzie, którzy przeszli bardzo trudne, wszechstronne szkolenie, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym są, musieli zdać 34 bardzo ciężkie egzaminy – podkreśliła. - Oni całe lata poświęcili na naukę nie po to, żeby służyć jakiemukolwiek ministrowi sprawiedliwości, ale po to, aby służyć społeczeństwu – dodała Małgorzata Manowska.