Laureatka literackiego Nobla Olga Tokarczuk odwiedziła dziś uczniów w imigranckiej dzielnicy Sztokholmu Rinkeby - to właśnie tam dochodzi często do strzelanin czy podpaleń samochodów. W lokalnej bibliotece pisarka wysłuchała programu artystycznego, na pamiątkę otrzymała obraz ze swoim wizerunkiem. Mówiła też o Polsce i o rządzie, który - według niej - "nie jest otwarty".
- To jest miejsce, w którym mówimy ponad 20 językami
- zwrócił się do noblistki uczeń o imieniu Gardian. Następnie młodzi czytelnicy ze szkół podstawowych w Rinkeby oraz Tensta przedstawili program artystyczny. Gospodarze recytowali teksty w swoich językach narodowych: po arabsku, rosyjsku, czesku, ale także po polsku. Gdy zgasło światło, młodsi uczniowie zaśpiewali tradycyjną adwentową pieśń świętej Łucji. Jedna z idących w korowodzie dziewczynek miała na głowie chustę.
Na pamiątkę spotkania w bibliotece Tokarczuk otrzymała od uczniów własnoręcznie namalowany przez nich portret.
- Jestem bardzo poruszona. Gdy wrócę do Polski, powieszę ten obraz w centralnym miejscu mojego domu
- powiedziała pisarka.
Kiedy zakończyła się oficjalna część spotkania, przyszedł czas na rozmowy z uczniami. Tokarczuk zachęcała, by przyjechali do Polski, jednocześnie... robiąc antyreklamę polskim władzom.
- Przyjedzcie do Polski, to normalny kraj, ale nie jest tak kolorowy, jak Szwecja. Brakuje mi tego w moim małym kraju. (…) Jestem zawstydzona tym, że polski rząd odmówił przyjęcia imigrantów. (…) Polski rząd nie jest otwarty, mam nadzieję, że możemy to zmienić
- słyszymy na nagraniu, jakie zamieściła dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska.
Olga Tokarczuk na spotkaniu z młodzieżą w osiedlowej bibliotece. Teraz! pic.twitter.com/eEUpuVcElk
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) December 11, 2019